15 lat od upadku Lehman Brothers. Wydaje się, że świat odrobił pracę domową z tamtego kryzysu

15 lat od upadku Lehman Brothers. Wydaje się, że świat odrobił pracę domową z tamtego kryzysu

Lehman Brothers
Lehman Brothers Źródło:X
Mało kto przypuszczał, że upadek amerykańskiego banku Lehman Brothers będzie wstępem do ogólnoświatowego kryzysu. Problemy światowych koncernów, które uderzyły w rynek pracy, były iskrą, która wywołała pożar kryzysu publicznego. Wzrosło bezrobocie, wiele firm ogłosiło upadłość lub bardzo musiało ograniczyć inwestycje, a rządy pompowały miliardy w utrzymanie krajowych banków, by nie dopuścić do dalszego rozlewania się kryzysu.

15 września minęło 15 lat od dnia, w którym upadł amerykański bank Lehman Brothers, co zostało uznane za symboliczny początek kryzysu gospodarczego. Bank ten został założony w 1850 roku, w 1887 roku został po raz pierwszy notowany na Nowojorskiej Giełdzie Papierów Wartościowych. Przetrwa l wojnę secesyjną i dwie wojny światowe, w 2005 roku został uznany przez brytyjskie czasopismo Euromoney za najlepszy bank inwestycyjny na świecie.

Lehman Brothers – tak zaczął się kryzys

Pogrążyły go zmiany na rynkach nieruchomości, które bankowi analitycy zignorowali. Na początku lat dwutysięcznych kredyty hipoteczne w Stanach Zjednoczonych były bardzo tanie, a wymogi stawiane kredytobiorcom tak niskie, że mogły je uzyskać także osoby o niskich dochodach i mało stabilnej pracy. Gospodarka się jednak rozwijała, firmy inwestowały, ceny nieruchomości rosły (w latach 2002-2006 wzrosły o ok. 50 proc.). Sytuacja zdawała się być pod kontrolą, niemniej pierwsze symptomy ochładzania gospodarki spowodowały, że FED zdecydował się o podwyższeniu stóp procentowych, co zwiększyło koszty posiadanych przez Amerykanów kredytów.

Szybko zaczęło rosnąc grono osób, które nie były w stanie regulować miesięcznych rat. Windykacja nie była skuteczna, banki zaczęły notować straty. To jeszcze nie byłoby takie najgorsze, ale kilka lat wcześnie przestały obowiązywać zasady zakazujące łączenia bankowości inwestycyjnej z depozytową. Gdy banki mogły łączyć te aktywności, zaczęły masowo emitować papiery wartościowe o znikomej wartości, za to bardzo popularne wśród inwestorów. Były to tzw. obligacje zabezpieczone długiem (CDO), których rentowność zależała od tego, czy kredytobiorcy będą regularnie spłacać swoje zobowiązania. A skoro po podwyżce stop procentowych co dziesiąty Amerykanin (!), to papiery stawały się bezwartościowe.

W reakcji na to klienci posiadający CDO zaczęli masowo je wyprzedawać, co spowodowało ogromne straty banków i innych uczestników rynku. Wiele instytucji stanęło na skraju bankructwa: w 2008 roku w Stanach Zjednoczonych upadło 25 banków. To właśnie amerykańskie firmy i mieszkańcy USA byli pierwszymi ofiarami rozkręcającego się kryzysu. W ciągu roku liczba bezrobotnych wzrosła w USA z 7 do aż 15 mln osób.

Turbulencje na całym świecie

Szybko problemy amerykańskich firm rozlały się po zglobalizowanym rynku. Firmy ograniczyły inwestycje, szukały oszczędności, zwalniały pracowników. W Polsce bezrobocie wzrosło z około 10 proc. w 2008 roku do ponad 13 proc. w 2013 roku. Pracujący także nie mieli spokoju psychicznego: niewiele firm oferowało podwyżki, o dodatkowych bonusach nie wspominając, a fraza „możesz odejść, na twoje miejsce jest 10 chętnych” dawno nie była tak prawdziwa.

Kryzys finansowy spowodował wzrost deficytu budżetowego w Polsce. Wówczas rząd zmuszony był do wydatków na ratowanie sektora finansowego i pobudzanie gospodarki. Eksport, jeden z głównych motorów wzrostu gospodarczego Polski, spadł w wyniku kryzysu finansowego. W ciągu kilku miesięcy po kryzysie finansowym eksport spadł o około 20 proc., co oznaczało cięcia w zatrudnieniu.

W wielu krajach przebieg kryzysu był dużo bardziej dramatyczny. Grecja rozważała scenariusz bankructwa całego kraju. Widokówką z tamtych lat były niedokończone domy jednorodzinne – planowane jako okazałe i świadczące o dobrej sytuacji właścicieli, ale porzucone z braku pieniędzy na kontynuowanie budowy. Bardzo spady ceny nieruchomości, bo w sytuacji, w której ludzie nagle musieli zacząć oszczędzać, nie było komu ich kupować. To był świetny czas dla osób, które miały duże oszczędności, gdyż za niewielkie pieniądze mogły kupić czy to domy wakacyjne na południu Europy, czy wygodne mieszkania w swoim kraju.

Kryzys finansowy pociągnął kryzys finansów publicznych

Aby nie dopuścić do upadku instytucji finansowych, rządy pompowały ogromne pieniądze do instytucji finansowych. Wspierały ich w tym Unia Europejska i Międzynarodowy Fundusz Walutowy. Przykładowo Irlandia (która w poważne problemy wpadła jako druga, zaraz po Grecji) uzyskała trzyletni pakiet pomocowy w wysokości 85 mld euro. Wyspę doprowadziło na skraj bankructwa zadłużenie prywatnych gospodarstw domowych, czemu sprzyjały kredyty, w tym budowlane, rozdawane lekkomyślnie przez banki w okresie boomu gospodarczego. Zresztą irlandzki wymiar sprawiedliwości osądził bankierów, których uznano za winnych przyczynienia się do kryzysu finansowego w kraju.

Dubliński sąd uznał trzech eks-bankierów za winnych zmowy w celu ukrycia rachunków bankowych powiązanych ze szwagrem byłego szefa Anglo Irish Banku oraz zmowy w celu oszukania urzędu podatkowego.

Były dyrektor ds. operacyjnych Tiarnan O'Mahoney został skazany na trzy lata więzienia, były sekretarz spółki Bernard Daly na dwa lata, a była asystentka menedżera Aoife Maguire – na półtora roku.

Nie da się określić momentu zakończenia kryzysu, tym bardziej że w niektórych krajach był związany z kryzysem długu publicznego. Jeszcze w 2013 czy 2014 roku polskim pracownikom, którzy prosili o podwyżkę, zdarzało się słyszeć, że to niemożliwe, „bo jest kryzys”, co pokazuje, że wiele czasu firmom zajęło uzdrawianie swojej sytuacji. Inna sprawa, że argument o kryzysie jako powodzie, dla którego niemożliwa jest poprawa warunków pracy, był przez wielu przedsiębiorców nadużywany. Rozmowy greckiego rządu z wierzycielami – których stawką było kontrolowane bankructwo – toczyły się jeszcze w 2015 roku. Ryzyko niewypłacalności nie było bezpośrednią konsekwencją upadku amerykańskiego banku w 2008 roku, ale wpisało się w ciąg zdarzeń po nim następujących. To również dowód na to, że nie da się wyznaczyć momentu końcowego kryzysu gospodarczego.

Dziś jesteśmy lepiej przygotowani na możliwe kryzysy bankowe

„Rzeczpospolita” zauważa, że z dzisiejszej perspektywy kryzys, który wydał się światową tragedią, jest epizodem, po którym nie pozostały już widoczne ślady. „Na pewno nie było to jednak stracone 15-lecie dla inwestorów. Na wielu giełdach spadki z lat 2008–2009 okazały się jedynie epizodem, po którym nadeszły lata solidnych zwyżek. Tak było choćby w USA. Nasdaq Composite był w tym tygodniu o ponad 530 proc. wyżej niż w dniu upadku Lehmana, a S&P 500 o ponad 270 proc. wyżej. Rekordzistami wzrostów w tym okresie były argentyński indeks Merval (+34,5 tys. proc.) oraz turecki BIST 100 (+2,23 tys. proc.)” – czytamy.

O tym, że świat finansów zmienił się przez ostatnie 15 lat, świadczy też reakcja inwestorów na falę upadków banków w marcu 2023 r. Wówczas upadły trzy banki (SVB, First Republic i Signature) dysponujące łącznie aktywami rzędu blisko 530 mld dol., czyli większymi, niż posiadało 25 amerykańskich banków, które zbankrutowały w 2008 r. Mimo to wstrząs na globalnych rynkach był krótkotrwały i raczej ograniczony (nawet jeśli uznamy, że rykoszetem trafiony został też szwajcarski Credit Suisse, przymusowo przejęty przez UBS)” – przypomina gazeta.

Czytaj też:
Upadek SVB i Signature Banku. Joe Biden wkracza do akcji
Czytaj też:
Upadek SVB i problemy Credit Suisse. Olaf Scholz zwrócił się do Niemców