Z danych Biura Informacji Kredytowej, które uzyskała „Rzeczpospolita" wynika, że w całym 2023 roku na nadpłatę swoich kredytów Polacy przeznaczyli ok. 16,7 mld zł. To dwa razy więcej niż w 2021 roku, gdy kwota ta wyniosła jedynie 8,4 mld zł, ale wyraźnie mniej niż w roku 2022, gdy było to 22,8 mld zł.
Mniej środków na nadpłacanie kredytów
Spadek – jak zauważa gazeta – może dziwić, gdyż koszty obsługi zobowiązań w roku ubiegłym wciąż były duże, a średnie oprocentowanie kredytów zmniejszyło się tylko trochę (z 8,7 proc. w grudniu 2022 r. do 7,7 proc. w grudniu 2023 r.). Obniżka stóp procentowych (łącznie o 1 pkt proc.) nastąpiła natomiast dopiero jesienią. – Z drugiej strony otoczenie rynkowe w minionym roku nie było już tak bardzo niesprzyjające – komentuje w rozmowie z dziennikiem Bartosz Turek, główny analityk HREIT.
Zdaniem eksperta nadpłaty i wcześniejsze spłaty kredytów to z jednej strony efekt chęci ucieczki od wysokich rat, na co wpływ mają zarówno bieżące koszty pożyczania, jak i czynniki psychologiczne związane z potrzebą uwolnienia się od długów. Z drugiej jednak strony to także wynik "racjonalnych kalkulacji – co bardziej opłaca się robić ze swoimi nadwyżkami finansowymi".
– Jeśli odsetki, jakie można uzyskać z lokat bankowych czy innych bezpiecznych form oszczędzania, są znacząco niższe niż płacone odsetki od zaciągniętych zobowiązań, to bardziej korzystne jest właśnie nadpłacanie kredytów. W 2022 r. ta dysproporcja była szczególnie duża, gdy oprocentowanie depozytów banków rosło znacząco wolniej niż oprocentowanie kredytów – wyjaśnia Turek.
Ekspert podkreśla, że choć nadpłacanie wciąż jest opłacalne, to „nie wydaje się już tak pilną koniecznością jak w 2022 r.". – Stąd ten spadek skłonności do szybszego spłacania kredytów, i podobnie może być w tym roku – przewiduje Turek.
Trend się utrzyma?
Kontynuacji tego trendu w 2024 roku spodziewa się również Leszek Zięba, ekspert Związku Firm Pośrednictwa Finansowego. – Przyczynia się do tego m.in. spadająca inflacja. Nasze pieniądze wolniej tracą na wartości, co daje większą przestrzeń w decyzjach finansowych i mniej napięć w domowym budżecie – tłumaczy Zięba.
Czytaj też:
Frankowicze nadal wygrywają w sądach. Zadłużeni w euro i dolarach też mogą zawalczyćCzytaj też:
Posłowie kredytobiorcy. Rekordzista ma ich aż cztery