Dajcie spokój świętom

Dajcie spokój świętom

Dodano:   /  Zmieniono: 
Robert Azembski, redaktor „Bloomberg Businessweek Polska” Archiwum redakcji
Kiedy tylko nadchodzą święta albo przedłużony weekend, zaraz rozlega się biadolenie: ileż to nasza gospodarka traci przez to, że Polacy w te dni nie pracują. Tymczasem jest to uproszczenie, którego nie spodziewałbym się po fachowcach od ekonomii pisze Robert Azembski, redaktor „Bloomberg Businessweek Polska”.
W tym roku będziemy mieć w sumie 13 świątecznych wolnych dni, z czego tylko 4 ? o zgrozo! ? przypadną w sobotę lub niedzielę ? narzeka szacowna, zazwyczaj sensownie opiniująca zdarzenia i procesy gospodarcze PKPP Lewiatan. A każdy z tych wolnych dni to ponoć 5 mld zł strat dla produktu krajowego brutto i gdyby ich nie było, polski PKB byłby wyższy o 3,9 proc. No i mamy podobno najwięcej świąt w Europie.

Lewiatan liczy dalej: 'W całym 2012 roku, licząc soboty i niedziele, będziemy mieć aż 114 dni wolnych od pracy. Do tego dojdą jeszcze dni urlopowe ? w zależności od stażu pracy 20 lub 26 dni. No i oczywiście wolne spędzone na L4, które według danych ZUS to ok. 12 dni rocznie na pracownika. W sumie więc na 366 dni roku (2012 jest przestępny) statystyczny Kowalski wolne ma aż przez 152 dni, a pracuje jedynie w 214. Całość tych wywodów można znaleźć m.in. w portalu WP.

Gdybym był rzymskim katolikiem, zakrzyknąłbym: Jezus, Maria, co też Państwo wymyślają? Zacznijmy od tego, że mniej od Polski świąt kościelnych plus innych dni wolnych ustawowo (13 dni) mają tylko Norwegia, Hiszpania (w kryzysie), Litwa, Ukraina (faktycznie w kryzysie), Węgry (w kryzysie), Włochy (w kryzysie), a od niedawna Portugalia (w kryzysie). Polska 'zielona wyspa' znajduje się nieco poniżej średniej europejskiej. Najdłuższy urlop (licząc ze świętami) mają osoby pracujące w Danii. Tam do 30 dni ustawowych doliczane jest 10 dni, w które wypadają święta, co daje pracownikowi razem 40 dni urlopu. Podobnie wygląda sytuacja w Finlandii (w sumie 39 dni wolnych), Austrii (38 dni) czy Grecji (37 dni ? w tym przypadku fakt, za dużo).

Dalej: straty we wzroście PKB wywołane przez niepracowanie są przecież rekompensowane wyższymi zyskami ze sprzedaży paliw w weekendy, turystyki, małego handlu, gastronomii itd. Z drugiej strony brak ludzi w korporacjach i zakładach pracy w wolne dni to niższe koszty energii, transportu w ramach pracy, zużycia wody, telekomunikacji, sprzętu, sprzątania itd. Natomiast kluczowe dla wytwarzania PKB przedsiębiorstwa i tak pracują w systemie zmianowym, a rodzinne firmy nieraz także nie wygaszają całkiem działalności.

Mili państwo, Polska pozostaje w ogonie krajów UE np. pod względem poziomu innowacyjności gospodarki. Odnotowaliśmy co prawda pewien postęp, ale jest on zgoła niewielki. Większość krajów naszego regionu nadrabia dystans szybciej od nas ? to smutne wnioski z publikowanych co roku raportów European Innovation Scoreboard. I tym się lepiej zajmijmy. Na początek.

Polemikę Pawła Moskalewicza, redaktora 'Bloomberg Businessweek Polska', opublikujemy w jednym z najbliższych newsletterów Businesstoday.pl