W eurolandzie powiało optymizmem. Natura pomaga w walce z kryzysem

W eurolandzie powiało optymizmem. Natura pomaga w walce z kryzysem

Dodano:   /  Zmieniono: 
Dobre wieści nadeszły głównie z rynków niemieckiego i francuskiego, czyli dwóch filarów gospodarki eurolandu 123RF 
Czarne scenariusze się nie sprawdzają. Styczniowe wskaźniki koniunktury w eurolandzie poszybowały w górę. Strefie euro nie grozi recesja mówi Businesstoday.pl prof. Stanisław Gomułka.
Dobre wieści nadeszły głównie z rynków niemieckiego i francuskiego, czyli dwóch filarów gospodarki eurolandu. W Niemczech sektor usług rozwija się w tempie, jakiego nie widziano tu od siedmiu miesięcy. Podobnie jest we Francji. To zaskoczenie dla analityków, którzy nie liczyli na tak dobre dane. Spodziewano się nawet spadku niektórych indeksów poniżej poziomu z grudnia 2011 roku. Dodajmy jeszcze, że za naszą zachodnią granicą po raz pierwszy od czterech miesięcy zauważono także wzrost aktywności w przemyśle.

Koniunktura w całej strefie euro wzrosła w tym miesiącu po raz pierwszy od sierpnia 2011 roku. Opracowywany przez Markit Economics wskaźnik nastrojów PMI w gospodarce eurolandu wzrósł do poziomu najwyższego od pięciu miesięcy i przekroczył granicę 50 pkt. To poziom dzielący tendencje spadkowe od wzrostowych. Był tym samym znacznie wyższy, niż szacowali analitycy (liczyli na 48,5 pkt, a osiągnięto 50,4 pkt).

Wprawdzie w pozostałych krajach siedemnastki poza Niemcami i Francją gospodarka w styczniu kurczy się już ósmy miesiąc z rzędu, ale w coraz wolniejszym tempie.

Czy to chwilowa poprawa, czy też pierwsze oznaki odbijania się od dna? ? Sądzę, że najważniejszą przyczyną nieoczekiwanej zmiany nastrojów konsumentów jest wyjątkowo łagodna zima ? komentuje dla Businesstoday.pl prof. Stanisław Gomułka, główny ekonomista BCC. ? Większe wydatki gospodarstw domowych na towary i usługi przełożyły się na ożywienie w przemyśle. Klimat sprzyja też budownictwu, które jest przecież lokomotywą gospodarki ? dodaje ekonomista. Najnowsze wskaźniki koniunktury w biznesie potwierdzają zdaniem prof. Gomułki to, że krajom strefy euro nie grozi recesja. ? Znacznie wcześniej sugerowałem, że czarne scenariusze prof. Krzysztofa Rybińskiego są bezpodstawne. Rok 2012 będzie gorszy od poprzedniego, jednak w eurolandzie będziemy mieli tylko stagnację na poziomie od -1 do +1 proc. wzrostu gospodarczego. Dodatkowym czynnikiem, który może wpłynąć na stabilizowanie się sytuacji gospodarczej w UE, jest wyraźne ożywienie koniunktury w Stanach Zjednoczonych ? podkreśla prof. Gomułka.

Wśród najważniejszych barier rozwoju ekonomicznego eurolandu wymienia sytuację w bankach: ? Nie widzę możliwości dokapitalizowania banków w takim stopniu, jak tego wymagają ostatnie regulacje unijne. W związku z tym będą one zapewne ograniczać aktywność kredytową, co będzie hamowało rozwój inwestycji ? twierdzi główny ekonomista BCC.

Prof. Witold Orłowski, członek Rady Gospodarczej przy premierze, radzi jednak, aby nie przywiązywać zbyt dużej wagi do wskaźników koniunktury PMI. W opinii ekonomisty nie są one samosprawdzającą się przepowiednią. ? Styczniowe dane mogą zaskakiwać, ponieważ przeważało przekonanie, że kryzys w strefie euro prędzej czy później dotknie także Niemcy i Francję ? uzasadnia prof. Orłowski. ? Jak widać, ludzie uwierzyli, że można się odseparować od problemów krajów zadłużonych. Ale czy to rzeczywiście jest możliwe, dopiero się przekonamy ? dodaje.

Prof. Witold Orłowski ostrzega, że optymizm może łatwo przerodzić się w pesymizm, ponieważ świat finansów jest nadal zaniepokojony tym, co dzieje się w Grecji, Hiszpanii, we Włoszech czy ostatnio na Węgrzech. Jednocześnie deklaruje, że podobnie jak Gomułka również nie wierzy w recesję.

O popycie na hiszpańskie obligacje czytaj w dziale "Krótko"