Posłowie PiS złożyli wczoraj w Sejmie projekt ustawy, która ma ulżyć kieszeniom kierowców. Galopujące ceny paliw miałaby im zrekompensować benzynowa ulga podatkowa. Nawet gdybyśmy chcieli ją wprowadzić, to nie możemy. Nie pozwala nam na to procedura nadmiernego deficytu, w której się znajdujemy odpowiada na to Sławomir Neumann (PO), wiceszef sejmowej komisji finansów.
Projekt, który PiS złożyło w lasce marszałkowskiej, przewiduje, że każdy posiadacz samochodu mógłby rocznie odliczyć od podatku kwotę 750 zł. Podobnie jak w przypadku ulgi internetowej.
? Zakładamy, że osoba, która z takiej ulgi by korzystała, musiałaby oczywiście gromadzić odpowiednie dowody zakupu paliwa, na których znajdowałby się numer rejestracyjny samochodu, którego jest właścicielem ? informuje Businesstoday.pl Beata Szydło (PiS), również wiceprzewodnicząca komisji finansów. ? Nie możemy się spokojnie przyglądać, jak rosnące ceny paliw coraz bardziej rujnują kieszenie kierowców, a rząd udaje, że nie może nic zrobić.
PiS oparło swe wyliczenia na danych statystycznych dotyczących średniego rocznego zużycia paliwa w przeciętnym polskim gospodarstwie domowym. Jak tłumaczy Beata Szydło, stąd właśnie wzięła się kwota 750 zł, która miałaby podlegać odpisowi. ? Przeciętne zużycie paliwa to ok. 500 litrów rocznie. Jeszcze niedawno litr paliwa był po 4,5 zł. Teraz jego cena dochodzi do 6 zł. Z powodu rosnących cen statystyczna rodzina wydaje więc rocznie właśnie ok. 750 zł więcej ? wylicza Szydło.
Jak przekonują posłowie PiS, ich propozycja jest całkowicie neutralna z punktu widzenia budżetu. To dlatego, że dochody z podatku akcyzowego od paliwa szacowane były przy jego niższej cenie. Wzrost ceny zaś powoduje, że automatycznie rosną też dochody z podatku do państwowej kasy. ? Z naszych szacunków wynika, że kwoty te mniej więcej się pokrywają. Państwo nie będzie więc na wprowadzeniu ulgi stratne ? dodaje Beata Szydło.
Platforma nie pozostawia jednak kierowcom żadnych złudzeń: nowej ulgi nie będzie. ? Nie tylko dlatego, że staramy się raczej ulgi kasować, a nie je mnożyć ? mówi Businesstoday.pl Sławomir Neumann.
Zwraca uwagę, że podstawowym problemem są polskie zobowiązania wobec Unii Europejskiej dotyczące wychodzenia z procedury nadmiernego deficytu. ? Zobowiązaliśmy się, że dokąd będziemy się w niej znajdować, nie będzie dodatkowych ulg.
Kilka tygodni temu minister Jacek Rostowski dokładnie tak samo tłumaczył brak zgody na wprowadzenie ulgi na polisy zdrowotne.
? Zakładamy, że osoba, która z takiej ulgi by korzystała, musiałaby oczywiście gromadzić odpowiednie dowody zakupu paliwa, na których znajdowałby się numer rejestracyjny samochodu, którego jest właścicielem ? informuje Businesstoday.pl Beata Szydło (PiS), również wiceprzewodnicząca komisji finansów. ? Nie możemy się spokojnie przyglądać, jak rosnące ceny paliw coraz bardziej rujnują kieszenie kierowców, a rząd udaje, że nie może nic zrobić.
PiS oparło swe wyliczenia na danych statystycznych dotyczących średniego rocznego zużycia paliwa w przeciętnym polskim gospodarstwie domowym. Jak tłumaczy Beata Szydło, stąd właśnie wzięła się kwota 750 zł, która miałaby podlegać odpisowi. ? Przeciętne zużycie paliwa to ok. 500 litrów rocznie. Jeszcze niedawno litr paliwa był po 4,5 zł. Teraz jego cena dochodzi do 6 zł. Z powodu rosnących cen statystyczna rodzina wydaje więc rocznie właśnie ok. 750 zł więcej ? wylicza Szydło.
Jak przekonują posłowie PiS, ich propozycja jest całkowicie neutralna z punktu widzenia budżetu. To dlatego, że dochody z podatku akcyzowego od paliwa szacowane były przy jego niższej cenie. Wzrost ceny zaś powoduje, że automatycznie rosną też dochody z podatku do państwowej kasy. ? Z naszych szacunków wynika, że kwoty te mniej więcej się pokrywają. Państwo nie będzie więc na wprowadzeniu ulgi stratne ? dodaje Beata Szydło.
Platforma nie pozostawia jednak kierowcom żadnych złudzeń: nowej ulgi nie będzie. ? Nie tylko dlatego, że staramy się raczej ulgi kasować, a nie je mnożyć ? mówi Businesstoday.pl Sławomir Neumann.
Zwraca uwagę, że podstawowym problemem są polskie zobowiązania wobec Unii Europejskiej dotyczące wychodzenia z procedury nadmiernego deficytu. ? Zobowiązaliśmy się, że dokąd będziemy się w niej znajdować, nie będzie dodatkowych ulg.
Kilka tygodni temu minister Jacek Rostowski dokładnie tak samo tłumaczył brak zgody na wprowadzenie ulgi na polisy zdrowotne.