Turyści zadeptują Islandię. Premier zapowiada nowy podatek

Turyści zadeptują Islandię. Premier zapowiada nowy podatek

Islandia
Islandia Źródło:Pixabay
Liczba turystów odwiedzających Islandię kilkakrotnie przekracza liczbę mieszkańców wyspy. Władze doszły do wniosku, że źle to pływa na środowisko naturalne, które jest największym atutem tego niewielkiego kraju. Stąd propozycja pobierania podatku turystycznego.

Mogłoby się wydawać, że duże zainteresowanie ze strony turystów cieszy każde miasto, region czy kraj. Wszystko rozbija się o proporcje: gdy liczba turystów przewyższa liczbę mieszkańców, sytuacja staje się problematyczna. Masowy ruch turystyczny wpływa na przyrodę (turyści dosłownie rozdeptują szczególnie atrakcyjne miejsca), a ponadto infrastruktura stworzona z myślą o określonej liczbie mieszkańców szybciej się „zużywa”.

Przykładowo turyści zużywają więcej wody niż stali mieszkańcy. Szacuje się, że w trakcie wakacji Europejczyk przelewa 400 litrów wody dziennie, podczas gdy we własnym domu – około 150. Wynika to z tego, że na wyjeździe czują się bardziej swobodnie i wiedzą, że nie musza płacić rachunku za wodę, bo koszty wszystkich usług zawierają się w ustalonej z góry opłacie za wynajęcie pokoju lub mieszkania.

Islandia chce pobierać podatek turystyczny

Ofiarą własnej popularności padła Islandia. Na wyspę, na której na stałe mieszka 400 tys. osób, rocznie przylatuje ok. 2 mln turystów. Premier Islandii poinformowała, że czas podjąć kroki, by ograniczyć ruch turystyczny – albo sprawić, by turyści w większym stopniu przyczyniali się do utrzymania wyspy, która już kilka lat temu ogłosiła plan osiągnięcia do 2040 roku neutralności pod względem emisji dwutlenku węgla. Stąd propozycja wprowadzenia nowego podatku, który obciąży turystów.

Premier Katrin Jakobsdottir przypomniała, że jej rząd od 2017 roku podjął szereg działań zmierzających do ochrony środowiska oraz klimatu. Islandia wykorzystuje ciepło geotermalne do ogrzewania i energii elektrycznej, usprawnia efektywność energetyczną czy pracuje nad wychwytywaniem dwutlenku węgla. Zdaniem polityk to jednak nie wystarczy, co uzasadnia konieczność wprowadzenia dodatkowego opodatkowania.

Kraków też chce pobierać od turystów dodatkową opłatę

Wiele wskazuje na to, że z dodatkowymi opłatami wkrótce będą musieli się pogodzić także odwiedzający Kraków. To najpopularniejszy kierunek turystyczny w Polsce: w 2019 roku dawną stolicę Polski odwiedziło aż 14 mln mieszkańców. W czasie pandemii ruch turystyczny siła rzeczy zmalał, niemniej w 2021 roku zawitało tam 11 mln turystów. 6,1 mln to turyści krajowi, którzy przyjechali tylko na jeden dzień.

Władze Krakowa chcą od turystów pobierać tzw. podatek klimatyczny. Machina prawna już ruszyła. Jak informuje krakowska „Gazeta Wyborcza”, pomóc w pobieraniu opłat od turystów mogłaby zmiana przepisów, która pozwoliłaby na wprowadzenie opłaty turystycznej i pobieranie opłat nawet w miejscach z zanieczyszczonym powietrzem. Kraków propozycję nowelizacji przepisów o podatkach i opłatach lokalnych wysłał do rządu już w 2017 r. Do dziś leży na biurku w Ministerstwie Finansów.

Zielone światło daje pochodzący z Podhala minister odpowiedzialny za turystykę Andrzej Gut-Mostowy.

– Pozytywnie o pomyśle wprowadzenia opłaty turystycznej wypowiadają się politycy wszystkich szczebli. Mam nadzieję, że rząd zajmie się tym jeszcze przed wyborami i w tej kadencji samorządy będą mogły pobierać opłaty od przyjezdnych. Byłby to solidny zastrzyk gotówki, mowa bowiem nawet o dziesiątkach milionów złotych – powiedziała w rozmowie z „GW” radna Małgorzata Jantos.

Czytaj też:
W Krakowie może być drożej. Miasto chce pobierać opłatę klimatyczną

Czytaj też:
Wakacje w europejskim kraju będą droższe. Władze podnoszą podatki