Markus Braun, były prezes firmy Wirecard został aresztowany. To pokłosie jednej z najgłośniejszych afer finansowych ostatniego czasu, o której mówi się od kilku dni. Audyt w jego byłej firmie wykazał, że z kont przedsiębiorstwa w tajemniczy sposób zniknęło 1,9 mld euro.
Braun został oskarżony o przeprowadzanie fikcyjnych transakcji, co wpłynęło na znaczne zawyżenie obrotów firmy. To znowu miało sprawić, że spółka będzie dużo bardziej atrakcyjna dla inwestorów, którzy chętniej kupią akcje. Zdaniem śledczych, nakręcanie sztucznych obrotów wpływało także pozytywnie na odbiór firmy przez klientów. W skrócie, poprzez nieistniejące transakcje, do firmy trafiało dużo więcej pieniędzy z rynku.
Zniknęła 1/4 gotówki
Aferę rozpoczął audyt firmy EY zakończony 18 czerwca, firma stwierdziła, że nie zaakceptuje raportu finansowego spółki Wirecard, gdyż na jej kontach brakuje... 25 proc. deklarowanego kapitału. Audytorzy nie mogli się doszukać blisko 2 mld euro w gotówce. Szybko doszli do wniosku, że środki ten nigdy nie istniały.
Wirecard była w ostatnich latach liderem wśród instytucji z sektora finansowego. W 2018 roku firma prowadzona przez Brauna podała zyski w wysokości 2 mld euro, czyli cztery razy większe, niż w 2013. Cena akcji osiągnęła wtedy rekordową cenę 190 euro za sztukę. Spółka na liście 30 najbogatszych firm w Niemczech zdetronizowała Commerzbank. Była wtedy warta 24 mld euro. Obecnie przedsiębiorstwo wyceniane jest na 1,7 mld euro, a spadki na giełdzie trwają.
Czytaj też:
Borys: Inwestycje Google i Microsoft w Polsce warte 3 mld dolarów