– To odważny plan, który ma zapobiec utracie miejsc pracy, bankructwom, zamykaniu zakładów oraz zmniejszaniu przychodów przedsiębiorców. Być może to najpoważniejsza próba, z jaką mierzy się Polska w XXI wieku – mówił w środę premier Mateusz Morawiecki, przedstawiając propozycje tzw. tarczy antykryzysowej. Czyli pakietu rozwiązań, które mają uchronić polską gospodarkę przed zapaścią. To 212 mld zł, aż 10 proc. PKB.
Żeby uzmysłowić, jak potężny jest „polski Plan Marshalla”, wystarczy wspomnieć, że nasz kraj od wejścia do UE aż do dziś wydał podobną kwotę na wybudowanie i utrzymanie wszystkich dróg krajowych.
Sytuacja jest bez precedensu. Nigdy wcześniej nie zdarzyło się, by zamknięto niemal całą krajową gospodarkę. Odcinając jednocześnie Polskę od reszty świata. Z jednym dniem stanęły niemal wszystkie przewozy. Autobusowe, kolejowe, lotnicze. Ludzie po prostu przestali się przemieszczać. Znacząco ograniczono także przewozy dostawcze.Nigdy nie zdarzyło się też, by jednocześnie zamknąć wszystkie lokale usługowo-gastronomiczne, a w praktyce także całą branżę turystyczną. Z ulic polskich miast zniknęli ludzie. Najlepiej oddają to zdjęcia z lotu ptaka z centrum Warszawy – gdzie na palcach jednej ręki można policzyć przemieszczających się mieszkańców.
Nigdy też nie zdarzyło się wprowadzić w tylu sektorach gospodarki pracy zdalnej. Na pewno nie na taką skalę. A dodać trzeba, że niemal wszystkie instytucje, zarówno publiczne, jak i prywatne, działają na bardzo ograniczonych możliwościach.
Ile taka sytuacja może potrwać? Tego nie wie nikt. Rząd przewiduje kilka miesięcy.
– To dwa, trzy, cztery krytyczne miesiące, w czasie których – mamy nadzieję – epidemia zacznie ustępować i będziemy mogli wracać do normalności – uważa Mateusz Morawiecki.
Premier prawdopodobnie gra także na osłabienie złotego. Domyślać się tego można, bo sam minister finansów przyznał, że 80 proc. potrzeb pożyczkowych budżetu państwa na ten rok zostało już sfinansowanych. Skoro tak, to możemy się spodziewać, że polska waluta będzie dalej traciła do euro i dolara.
Czy te działania pomogą wyjść obronną ręką z potężnego kryzysu? Może się okazać, że te setki miliardów złotych to i tak za mało, żeby uchronić sektory, które najmocniej odczuły stan zagrożenia epidemicznego. Na drugim biegunie są z kolei branże, które wcale nie potrzebują rządowej pomocy, bo pandemia tylko nakręca ich biznes.
Sprawdziliśmy, kto najwięcej straci, a kto zarobi na COVID-19.
Ranking Wygranych i Przegranych na koronawirusie przeczytasz w najnowszym wydaniu "Wprost".
Czytaj też:
Tesla wstrzymuje prace w kalifornijskiej fabryce. Powodem koronawirus
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.