Firma Jeffa Bezosa to państwo w państwie. Jest bogatsza niż większość krajów świata. W dobie pandemii jej akcje jeszcze zwiększyły swoją wartość, bo zakupy internetowe cieszą się coraz większą popularnością. Sam jej prezes i właściciel – posiadacz 11 proc. akcji – wzbogacił się podczas epidemii o 24 miliardy dolarów, bo o tyle zwiększyła się wartość jego udziałów przez ponad miesiąc.
Stąd Amazon może pozwolić sobie na spektakularne ruchy. Niedawno zatrudnił 100 tys. osób, teraz poszukuje kolejnych 75 tys. w czasach, gdy wszyscy zwalniają personel. Uruchomił własne laboratorium, które wkrótce zacznie dostarczać testy dla pracowników.
Jeff Bezos, w swoim corocznym liście do akcjonariuszy, napisał, że potrzebne są regularne testy dla każdej branży, aby „móc ludziom zapewnić bezpieczeństwo, jak i przywrócić gospodarkę na właściwe tory”. Dodał, że społeczeństwo potrzebuje „znacznie więcej testowania” niż to obecnie możliwe.
Bezos powiedział, że Amazon wkrótce rozpocznie testowanie „niewielkiej liczby” swoich pracowników. „Nie jesteśmy pewni, jak daleko zajdziemy, ale uważamy, że warto spróbować i jesteśmy gotowi podzielić się wszystkim, czego się nauczymy” – napisał.
Bezos napisał w liście, że koncentruje się na bezpieczeństwie globalnej siły roboczej Amazona, pomimo ciągłej krytyki, że firma nie robi wystarczająco dużo i zwolniła krytyków, którzy pracowali w organizacji.
Przypadki koronawirusa zostały zidentyfikowane w obiektach Amazona w Waszyngtonie, Kalifornii i Nowym Jorku. Te centra obsługi zostały zamknięte w celu przeprowadzenia głębokiej dezynfekcji. Pracownicy organizowali również strajki, aby zaprotestować przeciwko decyzji Amazona o pozostawieniu magazynów otwartych.
Czytaj też:
Wszyscy zwalniają, a Amazon zatrudnia. Sprzedaż online rośnieCzytaj też:
Amazon dokłada 1 mln euro na walkę z koronawirusem w Polsce