Wygrać w czasach pandemii
Artykuł sponsorowany

Wygrać w czasach pandemii

dr Marek Dietl, Prezes Zarządu Giełdy Papierów Wartościowych w Warszawie
dr Marek Dietl, Prezes Zarządu Giełdy Papierów Wartościowych w WarszawieŹródło:GPW
Rosnąca liczba inwestorów, rekordowe przychody i zysk netto, a także pozycja europejskiego lidera pod względem dynamiki obrotów. Rok 2020 był dla nas absolutnie rekordowy, a obecny zapowiada się jeszcze lepiej - mówi Marek Dietl, Prezes Zarządu Giełdy Papierów Wartościowych w Warszawie. Skąd optymizm? GPW ma asa w rękawie. Projekt, który jest jednym z priorytetów na rok 2021.

Polska Dwusetka, najnowszy ranking 200 największych firm Tygodnika „Wprost”. Okazuje się, że są tacy, dla których rok 2020 był łaskawy. Firmy, które objęły nowe rynki, zwiększyły zyski. Tajemnica sukcesu?

Wymieniłbym cztery elementy. Po pierwsze w Polsce nie mieliśmy prawdziwego, całkowitego lockdownu: takiego, w którym wszystko jest zamknięte. Pełzający lockdown był lepszy dla przedsiębiorstw. W odróżnieniu od krajów objętych całkowitym lockdownem, polscy przedsiębiorcy nie musieli np. wstrzymywać produkcji. To, plus problemy z dostawami spoza UE, spowodowało, że dla niektórych firm otworzyły się nowe rynki i nowe możliwości.

Drugim elementem było osłabienie złotego i pojawienie się dużych możliwości zyskownego wchodzenia w branże, w których do tej pory nas nie było. Po trzecie, nie nastąpiła fala szybkich, masowych bankructw. Skoordynowana akcja rządu, Polskiego Funduszu Rozwoju i NBP sprawiła, że nie pojawiły się duże zatory płatnicze i firmy utrzymały płynność.

A czwarty element?

Chyba najważniejszy. Modelowy polski przedsiębiorca jest niezwykle elastyczny. Umiejętnie dostosowuje się do trudnych, niesprzyjających warunków. To coś, co nazywam inteligencją adaptacyjną. Coś, co pomaga w prowadzeniu biznesu, a w trudnych czasach często okazuje się decydujące.

Brak całkowitego lockdownu to wyjaśnienie zeszłorocznego boomu w polskim eksporcie?

Częściowo tak. Spójrzmy chociażby na Hiszpanię czy Włochy. Kraje, w których lockdown był zupełny. Firmy nie mogły produkować, a przecież nie jest tak, że ludzie na danym terenie przestali jeść czy potrzebować konkretnych produktów. Gospodarka nie może zamrozić się całkowicie. Wiele polskich firm skorzystało z okazji.

Pytanie, czy uda się im utrzymać zdobyty teren.

Prawda jest taka, że zawsze najtrudniej jest zdobyć przyczółek, a wielu to się właśnie udało. Co dalej? To zależy od samych firm, ale także od tego, czy będą miały środki na to, by nową, zwiększoną skalę produkcji sfinansować. Trzeba zrobić wszystko, by im w tym pomóc. To bardzo ważne, by dać przedsiębiorstwom dostęp do kapitału. To warunek konieczny nie tylko dla utrzymania nowych rynków, ale i dalszego rozwoju.

Wydawałoby się, że ubiegły rok to kiepski moment na wychodzenie za granicę, a jednak…

Klasyka. Wielu się tak wydawało, dopóki nie znalazł się ktoś odważny. Efekt? Mamy rekordową nadwyżkę w handlu zagranicznym i rekordowy eksport.

Polska Dwusetka to także dane mniej optymistyczne. Z rankingu wynika m.in. że polskie firmy zbiedniały. Wygenerowały mniejszy przychód w porównaniu z rokiem ubiegłym.

To średnia statystyczna, która nie opisuje wszystkiego. Średnio przychody i zyski rzeczywiście spadły, ale jednocześnie bardzo zwiększyło się zróżnicowanie i dynamika przychodów. Dodatkowo, jeśli patrzymy na to z perspektywy, porównując sytuację w Polsce z sytuacją w innych krajach europejskich, to okazuje się, że spadki przychodów polskich przedsiębiorstw są wciąż relatywnie niskie. Dla wielu firm, zwłaszcza w UE, kryzys ostatniego roku był wręcz katastrofalny.

A sama GPW? Pandemia zwiększyła zainteresowanie rynkiem kapitałowym?

Skutki pandemii obserwowaliśmy na warszawskim parkiecie w postaci gwałtownego tąpnięcia, po którym nastąpiło stosunkowo szybkie odbicie. To spowodowało, że GPW ma za sobą rekordowy rok. Przychody Grupy Kapitałowej GPW pierwszy raz w historii przekroczyły 400 mln PLN, a EBITDA była najwyższa w historii – ponad 224 mln PLN. Ostatnie miesiące to rosnąca liczba inwestorów i wzmożone zainteresowanie handlem akcjami. Rok 2020 był absolutnie rekordowy, a obecny ‒ jak wynika chociażby z opublikowanych właśnie wyników za pierwszy kwartał ‒ zapowiada się jeszcze lepiej. Przychody w pierwszym kwartale to ponad 112 mln zł. O 15,5 procent więcej niż rok wcześniej. Szczególnie cieszy utrzymanie pozycji europejskiego lidera pod względem dynamiki obrotów oraz drugiego miejsca pod względem płynności.

Skąd takie wyniki w trudnym dla wielu roku?

Wpłynęło na to szereg czynników. Kwestia dużej zmienności, ale także interesujących debiutów, które zaktywizowały inwestorów. Nie bez znaczenia pozostaje także fakt, że obecnie akcje są lepszym zabezpieczeniem przeciwko inflacji niż lokaty w środowisku zerowych stóp procentowych.

Bardzo duży wpływ na obroty miała także niemalże benedyktyńska praca, którą wykonaliśmy razem z naszymi partnerami biznesowymi. Wprowadziliśmy w ostatnim czasie sporo nowych produktów, m.in. instrumentów strukturyzowanych, które doskonale sprawdziły się w okresie pandemicznego zainteresowania rynkami kapitałowymi.

A eksport? Kiedy GPW zostanie eksporterem? To kierunek, który zapowiadał Pan już trzy lata temu.

Chodzi przede wszystkim o eksport naszych rozwiązań technologicznych, aczkolwiek właściwie wszystkie nasze produkty i usługi mają potencjał do ekspansji zagranicznej. Od trzech lat rozwijamy technologię z myślą o klientach zagranicznych. To projekt, w który włożyliśmy wiele pracy i jeden z naszych priorytetów na rok 2021. Planujemy, że w tym roku nastąpi pierwsza komercyjna sprzedaż naszych produktów, obecnie testowanych już przez klientów w UE i poza nią.

Czym konkretnie są produkty?

To rozwiązania technologiczne, ale nie tylko. Wszystkie rozwinięte giełdy mają swoje rozwiązania technologiczne, z których nie tylko korzystają, ale które także eksportują do giełd na wcześniejszym etapie rozwoju. To właśnie chcemy zrobić ‒ sprzedawać nasze technologie wraz z doradztwem. To eksport nie tylko konkretnego rozwiązania informatycznego, ale także naszego, wypracowanego przez 30 lat know-how, jak „robić” giełdę w miejscu, w którym w sensie ekonomicznym, nie miała prawa powstać.

W Polsce nie miała prawa powstać?

Kiedy 30 lat temu powstawała w Polsce giełda, wielu nie wierzyło, że się uda: mieliśmy dotkliwy spadek PKB (-12 proc.), a inflację na poziomie 18 proc. miesięcznie. Kraj był wyłączony z rynków światowych, bo nie spłacał zaciągniętych wcześniej długów. Dochody? PKB na mieszkańca poniżej 10 tys. dolarów i, przynajmniej oficjalnie, żadnych oszczędności. Może gdzieniegdzie jakieś dolary ukryte w materacu… Taka była ówczesna rzeczywistość.

Ale przynajmniej udało się znaleźć giełdzie siedzibę z telefonami w każdym pokoju. Co podobno nie było proste.

Tak, ale komputery na pierwsze sesje były pożyczone. To nie są warunki do tego, by założyć giełdę. A nam się udało. Nawet więcej. Już po 27 latach byliśmy rynkiem rozwiniętym. Dla porównania, w Izraelu czy Korei Południowej trwało to dwa razy dłużej. My wiemy, jak „robić” giełdę. Dowiedliśmy tego. Kto dziś, np. na londyńskiej giełdzie, która ma paręset lat, pamięta, jak zakłada się giełdę? Nikt. My natomiast wiemy to doskonale. Chcemy sprzedawać produkt informatyczny w postaci naszych rozwiązań technologicznych, a z drugiej strony, usługę doradczą, jak tworzyć giełdy tam, gdzie one się jeszcze nie rozwinęły. To olbrzymi rynek i potencjał do dalszego rozwoju GPW.

A cyfrowy złoty? Mówił pan o nim podczas Kongresu 590. To branżowa ciekawostka czy realna perspektywa?

Cyfrowy pieniądz to jeden z obszarów, w którym bardzo mocno rywalizują korporacje i państwa, a zwłaszcza USA i Chiny. Włącza się w to UE, ale niestety nie w stylu, jakiego bym oczekiwał. Szkoda. Jesteśmy w przededniu rewolucji cyfrowego pieniądza i ten, kto pierwszy zaproponuje światu najwygodniejsze, najbardziej płynne rozwiązanie, wygra. Moim zdaniem najwyższa pora, żebyśmy tym tematem poważnie zainteresowali się także w Polsce. Oczywiście, zdaję sobie sprawę, że cyfrowy złoty nie zdominuje rynku, ale to nie znaczy, że możemy pozwolić sobie na bagatelizowanie tematu. Większość członków FESE (Federacja Europejskich Giełd Papierów Wartościowych) pracuje dziś ze swoimi bankami centralnymi nad koncepcją integracji rynku kapitałowego z cyfrową gotówką.

A Polska?

Jest raport, który wskazuje że NBP monitoruje tę kwestię i czeka na rozwój wydarzeń. Z naszej strony, jesteśmy gotowi pracować nad rozwiązaniami technologicznymi umożliwiającymi emitowanie Polsce własnej waluty cyfrowej już teraz. Nasze zaplecze technologiczne czeka. Jesteśmy gotowi stanąć na wysokości zadania.