Małe zainteresowanie wyjazdami na święta. Hotelarze boją się strat

Małe zainteresowanie wyjazdami na święta. Hotelarze boją się strat

Hotel
Hotel Źródło:WPROST.pl / Klaudia Zawistowska
W czasach przed pandemią o tej porze roku w najpopularniejszych hotelach nie przyjmowano już rezerwacji na święta i Nowy Rok, bo nie było miejsc. Tym razem jest inaczej. Klienci zwlekają w nadziei, że może będzie taniej. Szanse na to są niewielkie.

Z finansowego punktu widzenia to będzie trudny sezon zimowy i dla turystów, i dla hotelarzy. Ci pierwsi konfrontują się z coraz wyższymi kosztami pobytu i zastanawiają, czy podróże są na tyle wysoko na ich drabinie potrzeb, by wykładać tak duże pieniądze. Drudzy porównują przewidywane wpływy z kosztami prowadzenia działalności i przekonują, że zysku z tego nie będzie.

Oficjalne dane mówią o 16 proc. wzroście kosztów pobytu w hotelach

Już w połowie tego roku GUS szacował wzrost kosztów pobytu w hotelach na ok. 16 proc. (czyli sporo powyżej ówczesnej inflacji), ale gdyby zapytać hotelarzy, to powiedzą, że koszty utrzymania obiektu wzrosły jeszcze bardziej znacząco. Odpowiadają za to przede wszystkim koszty ogrzania. Hotele to duże obiekty, w których wiele jest powierzchni wspólnych – korytarzy, klatek schodowych. Jeśli dodatkowo w skład kompleksu wchodzi kryty basen, to koszty podgrzania wody i utrzymania temperatury powietrza na odpowiednim poziomie windują ceny do poziomu, który stanie się dla obiektu nie do udźwignięcia.

Kilka tygodni temu Izba Gospodarcza Hotelarstwa Polskiego (IGHP) przeprowadziła wśród swych członków ankiety, w których zapytała o obłożenie i plany dotyczące poziomu cen. Aż 48 proc. obiektów turystycznych przyznało, że w listopadzie frekwencja nie przekroczyła 30 proc. Obłożenie powyżej 50 proc. zanitowało tylko 18 proc. hoteli. W hotelach biznesowych 43 proc. obiektów nie przekroczyło frekwencji 30 proc., a powyżej 50 proc. obłożenia zadeklarowało 26 proc. z nich.

Tylko 8 proc. hoteli ma na święta obłożenie 70 proc.

Hotelarze mają nadzieję, że okres świąteczny i rozpoczynające się w pierwszych województwach wkrótce po nim, ferie zimowe, przyniosą odbicie. Zwykle tak właśnie bywało, bo ostatnie lata pokazały, że Polacy coraz bardziej lubią spędzać Boże Narodzenie poza domem. Wyjazdy sylwestrowe i imprezy w górach tradycyjnie cieszą się dużym zainteresowaniem, o wyjazdach w trakcie ferii zimowych nie wspominając.

Jednak na razie hotelarze nie widzą jeszcze powodów do optymizmu.

„Dla całej grupy hoteli uczestniczących w ankiecie 36 proc. posiada aktualnie obłożenie w okresie świątecznym poniżej 30 proc. Do tego należy dodać sporą grupę, bo 33 proc. obiektów, które w ogóle nie sprzedają oferty specjalnej w tych dniach. Hoteli wypełnionych więcej niż w 70 proc. jest tylko 8 proc”. – poinformował w połowie listopada sekretarz generalny IGHP Marcin Mączyński.

Gaz, energia, koszty pracy

Im bliżej świąt, Nowego Roku i ferii, tym rezerwacji będzie jednak więcej. Klienci wstrzymują się z nimi z obawy o stan swoich portfeli za kilka tygodni, a słuchając narzekań hotelarzy na niskie zainteresowanie, mają też pewnie nadzieję, że przyparci do muru właściciele obiektów nieco obniżą ceny.

Nadzieje mogą okazać się płonne, zwłaszcza że hotelarze stoją przed jeszcze większą niewiadomą finansową niż większość potencjalnych klientów. Ile ostatecznie wyniosą opłat za ogrzewanie? Ile po sezonie trzeba będzie zapłacić za prąd? No i podwyżki dla personelu, który domaga się lepszych wynagrodzeń, bo przecież życie jest coraz droższe.

Część pracowników nie będzie się w ogóle o podwyżki prosiła, bo dostaną je z automatu. To ci, którzy pracują za najniższą krajową. Dziś wynosi ona 3010 zł brutto, od 1 stycznia wzrośnie do 3490 zł, a w połowie roku – do 3600 zł (na 2023 rok zaplanowano aż dwie podwyżki pensji minimalnej).

Nie zapominajmy, że wysokie stopy procentowe uderzają również w hotelarzy, którzy korzystają z kredytów obrotowych lub innych form zewnętrznego finansowania.

Opracowała:
Źródło: Wprost / Rzeczpospolita