Europejska branża nawozowa pod murem. Polska recepta na kryzys

Europejska branża nawozowa pod murem. Polska recepta na kryzys

Grupa Azoty Zakłady Azotowe Puławy S.A
Grupa Azoty Zakłady Azotowe Puławy S.A Źródło:Autor: Sławomir Kłak
Ostatnie ogólnoświatowe kryzysy, w tym COVID-19, kryzys energetyczny, czy rosyjska agresja przeciwko Ukrainie, mocno osłabiły branże chemiczną. Jak w dobie tak licznych problemów radzi sobie polski rynek i Grupia Azoty Puławy – spółka strategiczna mająca ogromny wpływ na rynek rolny?

Zacznijmy od podstawowej informacji – problemy branży chemicznej w Europie nie zaczęły się od „wczoraj”. One trwają, a w ostatnich miesiącach obserwowaliśmy kumulację niekorzystnych czynników. Przenieśmy się na chwilę do 2021 roku, bo już wtedy stowarzyszenie europejskich producentów nawozów Fertilizers Europe biło na alarm, że wysokie ceny gazu w Europie duszą branżę i sprawiają, że produkcja amoniaku i nawozów staje się nieopłacalna. Organizacja informowała, że coraz więcej producentów nawozów w całej Europie ogłosiło tymczasowe ograniczenie produkcji amoniaku i nawozów lub nawet całkowite zamknięcie fabryk do czasu uspokojenia sytuacji na rynku.

W tej grupie znalazła się m.in. norweska Yara, która pod koniec września 2021 roku ograniczyła zdolności produkcyjne amoniaku w swoich europejskich fabrykach o około 40 proc. Przypomnijmy, że Yara to największy europejski producent nawozów. Firma, która zatrudnia kilkanaście tysięcy pracowników, jest bardzo dobrze znana na polskim rynku. Jej udział w rynku nawozów rolniczych wynosi od kilku do kilkunastu procent, a w segmencie nawozów ogrodniczych firma przez wiele lat była w Polsce liderem.

Problematyczne czynniki

Kolejne uderzenie przyszło w 2022 roku wraz z początkiem rosyjskiej agresji przeciwko Ukrainie. Spójrzmy na przykład na ceny gazu, które poszybowały w górę osiągając historycznie wysokie poziomy. Latem 2022 roku w porównaniu do 2021 roku były dziesięciokrotnie wyższe! Gaz ziemny to kluczowy surowiec stosowany do wyrobu amoniaku, który to służy do wytwarzania nawozów azotowych (m.in. mocznika, saletry, saletrzaku, nawozów wieloskładnikowych). Błękitne paliwo może stanowić nawet ponad 80 proc. kosztów produkcji nawozów tego typu. Do tego należy dodać inne niekorzystne czynniki makroekonomiczne takie jak np. wysoki poziom inflacji w Europie.

W czasie kryzysu unijne regulacje nie pomagają europejskim producentom i ograniczają konkurencyjność europejskiego przemysłu na świecie. Przypomnijmy, że pomimo tego, że w Europie nie brakowało nawozów, 16 grudnia 2022 roku Rada Unii Europejskiej przyjęła rozporządzenie zawieszające cło antydumpingowe na import mocznika oraz amoniaku trafiających na rynek Unii Europejskiej z krajów trzecich, z wyjątkiem Rosji i Białorusi. Ta decyzja spowodowała dodatkową falę importu nawozów do Europy. Producenci nawozów muszą się również mierzyć z wymagającymi celami klimatycznymi UE i regulacjami nakładającymi coraz większe obostrzenia.

Efekt? Europejskie firmy nawozowe licznie wstrzymują produkcję – CF Industries w Wielkiej Brytanii, Fertiberia w Hiszpanii, litewska Achema, OCI w Holandii, Azomures w Rumunii. Skalę problemu najlepiej pokazuje sytuacja niemieckiego giganta BASF. Największa na świecie grupa chemiczna likwiduje 2600 miejsc pracy na całym świecie – z czego dwie trzecie w Niemczech – i zamyka jedną z dwóch fabryk amoniaku w Ludwigshafen.

Silna pozycja Grupy Azoty Puławy

Przejdźmy na nasze podwórko i zadajmy sobie pytanie – gdzie w tym wszystkim znajduje się Grupa Azoty Puławy? Jeśli popatrzymy na dane i porównamy je z sytuacją innych producentów oraz ze skalą problemów branży chemicznej w Europie, to trzeba podkreślić, że firma przechodzi przez zawirowania rynkowe niemal bez turbulencji. Kluczowa jest rola zarządu spółki, który odważnie prowadzi puławski okręt przez sztormy, które z dużą siłą uderzają w całą branżę. W Puławach nie idą ścieżką utratą przez inne firmy, tylko wyznaczają swój kierunek działań, co – jak na ten moment – wychodzi im na plus.

Jak pokazują przykłady europejskich gigantów – w parze za ograniczeniami produkcji – najczęściej szły zwolnienia. W Grupie Azoty Puławy redukcji kadry nie było, co więcej firma – reagując na poprawę sytuacji na rynku gazu ziemnego – stopniowo zwiększa produkcję.

Patrząc na wyniki finansowe Grupy Azoty za pierwszy kwartał 2023 roku możemy powiedzieć – „słabo”. Tak, nie powalają one na kolana. Ale spójrzmy także na skalę problemów z jakimi musiała ona się mierzyć w tym okresie. Problemów, które były od niej niezależne. Często oceniamy suche liczby, a nie bierzemy pod uwagę otoczenia, które – jak widzimy – po przykładach innych europejskich firm – było wyjątkowo niekorzystne. Jeśli nie możesz osiągnąć zysków, to ogranicz straty i chroń gotówkę. Czego możemy się spodziewać po drugim kwartale? Przede wszystkim stabilizacji. Jak wynika z komunikatów i sygnałów płynących z Puław – zakłady działają obecnie niemal pełną parą. Nie ma co liczyć teraz na zyski, ale – co bardzo ważne – ograniczane są straty, zabezpieczona płynność, realizowane inwestycje. A to byłby sygnał, że Puławy najgorsze mają już za sobą.

Decydujące miesiące

Co będzie kluczowe w najbliższych miesiącach? Stabilizacja na rynku surowców i energii. Branża chemiczna spoglądać będzie także na Brukselę. Decyzje podejmowane przez unijnych polityków będą mieć duży wpływ na europejskich producentów. Kluczowa będzie również sytuacja za naszą wschodnią granicą.

Zakończenie wojny w Ukrainie będzie wiązało się z gwałtownym wzrostem zapotrzebowania na melaminę, która jest produkowana właśnie w Puławach. Rozpoczęcie procesu odbudowy Ukrainy mogłoby dać Grupie Azoty Puławy możliwość skorzystania z tzw. renty geograficznej – bliskości rynku ukraińskiego. Lokalizacja fabryk kontrahentów spółki na południowym wschodzie Polski czyni ich naturalnymi dostawcami surowca i produktów dla Ukrainy.

Źródło: Wprost