Wielkie otwarcie największego sklepu Primark w Polsce. Klienci nie zawiedli

Wielkie otwarcie największego sklepu Primark w Polsce. Klienci nie zawiedli

Otwarcie sklepu Primark we Wrocławiu
Otwarcie sklepu Primark we Wrocławiu Źródło:Facebook / CH Magnolia Park
We Wrocławiu otwarto największy w Polsce sklep sieci Primark. Jesienią ruszy szósta placówka handlowa. Choć Primark ma rzesze oddanych fanów, jego plany rozwojowe nie obejmują otwierania sklepów w każdym większym centrum handlowym, jak robi to konkurencja.

Pierwszy sklep Primark w Polsce otwarty został w 2020 roku w warszawskiej Galerii Młociny. Choć ze względu na niskie ceny i szybkie wymiany kolekcji (fast fashion w pełnej okazałości) Primark jest ulubionym sklepem wielu przede wszystkim młodych osób, to sieć nie chce rozmieniać się na drobne i nie otwiera sklepów w każdym większym centrum handlowym, jak konkurencja.

Primark otworzył sklep we Wrocławiu

Zakupy w sklepie irlandzkiej sieci można zrobić, poza Warszawą, w Katowicach, Poznaniu i Krakowie. 19 września zostanie otwarty sklep w Łodzi, a 23 sierpnia o 9 rano tłum klientów wszedł do najnowszego sklepu – w CH Magnolia Park we Wrocławiu.

Otwarcie Primark w stolicy Dolnego Śląska przyciągnęło tłumy, ale nie powtórzył się scenariusz z Krakowa, gdy kupujący zatamowali ruch w całej okolicy. To największy sklep tej sieci w Polsce: zajmuje 5 300 m2, w tym 3 700 m2 to powierzchnia handlowa. To powierzchnia mniej więcej czterech typowych dyskontów.

Największy sklep Primark na świecie znajduje się w Birmingham w Wielkiej Brytanii: zajmuje powierzchnię 15 tys. m2. Otwarto go w 2019 roku.

facebook

Cena szybkiej mody

Siłą sieci są tanie ubrania. Można kupić koszulki za kilkanaście złotych i dodatki za nie więcej niż 10 zł, co jest spełnieniem marzeń każdej lubiącej nowości licealistki – nawet nie mając wysokiego kieszonkowego, może pozwolić sobie na częste zakupy. Krytycy zwracają jednak uwagę na niską jakość ubrań, które już po kilku praniach potrafią rozciągnąć się, stracić kolor, słowem – nadają się do wyrzucenia.

Przy wydatku rzędu 30 zł za spodnie czy 15 za koszulkę może nie boli to nabywców, ale ze względu na ogromne ilości wody, jakie są potrzebne do produkcji odzieży, jest to bardzo szkodliwe dla środowiska. Kilka lat temu media alarmowały także, że ubrania szyte są w niespełniających jakichkolwiek norm bezpieczeństwa fabrykach w Bangladeszu czy Indiach, a pracownicy dostają kilka dolarów za cały dzień pracy – taki sukces „szybkiej, taniej mody”. Żeby nie było wątpliwości: Primark nie jest tu żadnym niechlubnym wyjątkiem. Wiele światowych marek zleca szycie byle taniej, a oskarżenia o wspieranie wyzysku kwitują słowami, że to ich pośrednicy w Azji zawierają umowy ze szwalniami – nie znajduje się to po stroie centrali w Madrycie, Nowym Jorku czy gdziekolwiek indziej.

Do najtragiczniejszego wypadku doszło w 2013 roku. Zawaliła się fabryka Rana Plaza niedaleko Dhaki w Bangladeszu. Zaopatrywały się m.in. H&M, Primark, a także Mango. Później okazało się również, że ubrania w Rana Plaza szyła polska firma LPP, właściciel m.in. marek Reserved i Cropp.

W katastrofie zginęło 1135 osób, a ponad 2,5 tys. odniosło obrażenia. W toku śledztwa ustalono, że cztery z ośmiu pięter Rana Plaza zostały wybudowane bez pozwolenia. Budynek stał na bagnach, był niestabilny.

Zarzuty spowodowania śmierci pracowników usłyszało 41 osób.

Czytaj też:
Zalewają nas ubrania, których nigdy nie założymy. PE chce zmusić producentów do odpowiedzialności
Czytaj też:
Tak umiera szybka moda. Największe wysypisko niepotrzebnych ubrań znajduje się na pustyni

Opracowała:
Źródło: Wprost