Ubierał kiedyś pół Polski. Dziś ma 2,7 mld zł i 21. miejsce na liście najbogatszych Polaków

Ubierał kiedyś pół Polski. Dziś ma 2,7 mld zł i 21. miejsce na liście najbogatszych Polaków

Antoni Ptak
Antoni Ptak Źródło:Newspix.pl / Mikolaj Zacharow newspix
Biznesowa legenda głosi, że Antoni Ptak, rocznik 1952, zaczął karierę od stania w błocie. W takim samym błocie stali handlarze odzieżą, z którymi pan Antoni uciął sobie pogawędkę. Wtedy pomyślał, że mógłby wybudować centrum handlowe, w którym sprzedawcy mogliby handlować w lepszych warunkach. Kupił ziemię przy ruchliwej trasie kilkanaście kilometrów na południe od Łodzi.

Wybór lokalizacji nie był przypadkowy: Antoni Ptak urodził się w nieodległym Piotrkowie Trybunalskim, a po drugie – okolice Łodzi to zagłębie polskiej branży odzieżowej.

Zaczęło się od hangarów z Ukrainy

Łódź i powstały wokół niej Łódzki Okręg Przemysłowy w XIX wieku stał się największym ośrodkiem przemysłu włókienniczego na ziemiach polskich. Wielkie fabryki były otoczone wianuszkiem mniejszych dostawców, dziś powiedzielibyśmy: producentów. Ulica Piotrkowska, która dziś kojarzy się z restauracjami i sklepami, sto lat temu była adresem, pod którym działało kilkadziesiąt różnej wielkości zakładów produkcyjnych, farbiarni, szwalni…

Druga wojna światowa przerwała rozwój przemysłu lekkiego. Okupant zamknął część zakładów, a maszyny wywieziono w głąb Rzeszy. Niektóre zakłady działy nadal i produkowały na rzecz odbiorców w Niemczech. Po wojnie wielkie zakłady znacjonalizowano i tak na przykład imperium Poznańskiego stało się Zakładami im. Juliana Marchlewskiego.

Transformacja z początku lat 90. położyła kres dużym zakładom lub zmusiła je do zmniejszenia skali produkcji. W ich miejsce pojawiły się małe firmy odzieżowe i dziesiątki szwalni, które ubierały pół Polski i kawał dawnego Związku Radzieckiego, bo przez długi czas to był główny kierunek eksportowy.

W takich warunkach Antoni Ptak, który do tej pory działał w branży ogrodniczej, spożywczej i tytoniowej, postanowił wybudować centrum handlowe, w którym wystawiać się będą mogli lokalni producenci.

Rzgów. Blisko Łodzi, przy trasie na Śląsk. Centralna Polska, więc klienci z Rosji i Białorusi nie mieli jakoś dramatycznie daleko. No i blisko do Warszawy, choć ona w tej układance nie była szczególnie ważna. Przyszły milioner zaczął skupywać ziemię od rolników. Dziś jest to ładna, rozległa i nowoczesna przestrzeń, ale w latach 90. cały handel odbywał się w sprowadzonych z Ukrainy hangarach lotniczych.

Wtedy mówiono „bazar”, „targowisko”, a na centrum handlowe z prawdziwego zdarzenia trzeba było poczekać. Zresztą podobnych bazarów było pod Łodzią jeszcze kilka (Tuszyn, Głuchów) i w połowie lat 90. wszystkie były odwiedzane licznie przez klientów. Hurtownicy wyjeżdżali z workami, których zawartość następnie trafiała do sklepów odzieżowych w całej Polsce, Białorusi i Rosji, Litwy, a nawet odległej Estonii, a później też Słowacji i Czech. Wysokie podatki lokalne zasilały budżet Rzgowa, zadziałał też efekt kuli śniegowej: w okolicy – i samej Łodzi – powstawało coraz więcej szwalni i zakładów odzieżowych.

Autokary na rosyjskich blachach dzień w dzień zajeżdżały do Rzgowa

Prowizoryczne hangary z czasem zaczęły być zastępowane przez wygodniejsze całoroczne hale. Pewnie inwestycja rozwinęłaby się szybciej, gdyby pod koniec lat 90. Rosja nie wprowadziła wiz. Odcięło to klientów z grubą gotówką. Bardzo grubą, bo weterani dzisiejszego CH Ptak wspominają, że hurtownicy zza wschodniej granicy potrafili jednorazowo zostawić kilkanaście tysięcy dolarów i przyjechać po towar trzy razy w miesiącu. Klienci krajowi okazali się mało lojalni i szybko zachwycili się ubraniami z Chin, Bangladeszu i Indii, które zaczęły zalewać nasz rynek na początku lat dwutysięcznych. Biznes Antoniego Ptaka pod Łodzią rozwijał się, choć już nie tak spektakularnie.

Inwestycja okazała się trafiona i przyniosła Antoniemu Ptakowi duże pieniądze. Już w 1995 roku zaczął być doceniany jako biznesmen roku (statuetka przyznana przez kapitułę Polish Business Club). W1996 roku tygodnik „Wprost” umieścił go po raz pierwszy na liście najbogatszych Polaków i to na wysokim 27. miejscu. Rok później znalazł się na tej samej pozycji. W tym roku Antoni Ptak znalazł się na 21. miejscu z majątkiem szacowanym na 2,7 mld zł.

CH Ptak

Rzgów, centrum biznesowego imperium

Dziś Centrum Handlowe Ptak w Rzgowie jest największym tego rodzaju obiektem w Europie: na 33 hektarach stoi kilka ogromnych klimatyzowanych hal sprzedażowych, które otoczone są parkingami dla kilku tysięcy aut. To miasto w mieście Handel prowadzony jest tematycznie: są hale dla sprzedawców z Chin, są wydzielone la hurtowników i sprzedawców detalicznych. Jest też Ptak Outlet, największy tego typu obiekt w Polsce.

Antoni Ptak też chodzi na zakupy, ale niekoniecznie odzieżowe. W 2022 roku odkupił od syndyka hale należące do swoich największych konkurentów, milionerów braci Andrzeja i Zbigniewa Gałkiewiczów. Wyłożył na to podobno 20 mln zł.

Antoni Ptak chciałby ubierać pół Polski, ale czasy już nie te. Od kilku, jak nie kilkunastu lat ruch w centrum handlowym wyraźnie zamiera. Polska odzież jest droższa niż „sieciówkowa” szyta w Bangladeszu. Nie ma wielkich wyprzedaży, firmy nie reklamują się w mediach. O ile jeszcze we wczesnych latach dwutysięcznych rytuałem dla wielu łódzkich rodzin były wizyty w Ptaku kilka razy do roku, by przewietrzyć szafę, dziś mało komu chce się specjalnie jechać co najmniej kilkanaście kilometrów, a później przemierzać kolejne korytarze, by kupić dżinsy czy koszulę. No i godziny nie dla zwykłych klientów: sklepy zamykają się w o 15, za to handel trwa przez cały tydzień, także w niehandlowe niedziele. Najemców w halach ubywa, a ci, którzy pozostali, ślą pisma do zarządu centrum o obniżenie stawek najmu.

71-letni Antoni Ptak nadal jednak widzi Rzgów jako centrum swojego imperium: chce rozbudować centrum handlowe, a w 2022 roku dokonano uroczystego otwarcia parku rozrywki Mandoria Miasto Przygód, czyli tematycznego park rozrywki stylizowany na renesansowe miasto handlowe. Atrakcje schowane są pod dachem, więc park przynosi zyski przez cały rok.

Park Mandoria

Nowy kierunek: Nadarzyn. Ptak Warsaw Expo

Milioner czasem zapuszcza się jednak biznesowo gdzieś dalej. W 2015 roku kupił Centrum Handlowe Maximus w Nadarzynie pod Warszawą oraz przekształcił je w centrum wystawiennicze i kongresowe Ptak Warsaw Expo o powierzchni 148 tys. mkw. To największy tego rodzaju obiekt w Polsce. Wcześniej palmę pierwszeństwa dzierżyły targi Poznańskie (110 tys. m kw. powierzchni wystawienniczej). Gdy ogłoszono pomysł wybudowania przestrzeni targowej na obrzeżach, krytycy ostrzegali, że w polskich warunkach to nie zadziała, bo u nas przyjęło się, że tego typu wydarzenia odbywają się w miastach, a poza tym są Stadion Narodowy i Torwar, które goszczą tego typu wydarzenia. Nie mieli racji: hale w Nadarzynie są położone 10 minut autem od Lotniska Chopina, przy trasie S8, więc dojazd nie tylko ze stolicy, ale i innych miast jest bardzo dobry. Rocznie odbywa się tam prawie 70 wydarzeń – niektóre jednocześnie, bo ogromna przestrzeń umożliwia przeprowadzanie niezależnie od siebie różnych rodzajów targów.

Wiosną 2022 roku Expo w Nadarzynie ruszyło największe Centrum Pomocy dla uchodźców w Polsce z 10 tysiącami miejsc noclegowych.

„Pogoń będzie brazylijska albo żadna”

Co wiemy o bardziej prywatnych aspektach życia Antoniego Ptaka? Nie jest żadną tajemnicą, że lubi sport. Jużw 1995 roku zainwestował w Łódzki Klub Sportowy, który wspierał do 2001 roku. To był świetny okres dla klubu: inwestowano w stadion, zatrudniono dobrych sztabowców, zawodnicy bardzo dobrze zarabiali. W 1998 roku ŁKS został mistrzem Polski, ale jeśli Antoni Ptak miał nadzieję, że kibice docenią jego wkład w ten sukces, to się grubo mylił. Pseudokibice po meczach palili jego kukły. „Ptaszysko ku...sko won na wysypisko” – taki transparent wnieśli kiedyś na trybuny.

W 2003 r. Antoni Ptak został właścicielem upadającej Pogoni Szczecin. Drużyna była w tak złej kondycji, że nie miała licencji na występy w drugiej lidze i mogła dalej funkcjonować tylko dzięki przeniesieniu do Szczecina drugoligowej Piotrcovii Piotrków Trybunalski, którą zarządzał Ptak. Kibicom ze Szczecina trudno było przełknąć tę pigułkę, ale eksperyment zaczął się obiecująco: drużyna błyskawicznie awansowała do ówczesnej I ligi.

Jeszcze przed włożeniem pieniędzy w Pogoń Ptak otworzył pod Łodzią szkółkę piłkarską, do której ściągał Brazylijczyków. Uznał, że to oni staną się trzonem zachodniopomorskiej drużyny. Granica absurdu została przekroczona w 2006 roku, gdy w meczu z GKS-em Bełchatów na murawę wyszło dziesięciu Brazylijczyków i słowacki bramkarza. W barwach Pogoni nie zagrał żaden polski zawodnik. Nie byli to też jacyś pierwszoligowi brazylijscy zawodnicy. Rotacja zawodników była ogromna, rosła też złość kibiców, bo nie taką drużynę chcieli dopingować.

„Naszpikowany Brazylijczykami skład miał rzekomo wprowadzić Pogoń na szczyt polskiego futbolu. W praktyce doprowadził klub do upadku. W sezonie 2006/07 „Portowcy” z hukiem spadli z ligi, notując ledwie trzy zwycięstwa, w tym ostatnie... 30 września. Antoni Ptak do końca wierzył w ten projekt. Zimą zorganizował drużynie obóz przygotowawczy w Sao Paulo. Nie pomogło. Wiosną szczecinianie przegrywali niemal wszystko. W ostatnim ligowym meczu z Bełchatowem zagrało dziesięciu zawodników z Kraju Kawy i trzech Polaków, w tym Kamil Grosicki” – relacjonował serwis meczyki.pl.

Po bolesnym spadku do drugiej ligi Antoni Ptak wycofał się z interesu. Nie zdołał przenieść drużyny do kolejnego miasta, nie sprzedał też klubu w ręce zainteresowanych biznesmenów, więc Pogoń nie przystąpiła do drugoligowych rozgrywek

Biznesowa emerytura? „Sprawiam, że także inni mogą lepiej zarabiać”

Media od czasu do czasu donoszą o nowych planach biznesowych Antoniego Ptaka. Osiedle domów jednorodzinnych w Rzgowie, rozbudowa centrum handlowego, park rozrywki w okolicach Olsztyna…

On sam od lat nie mieszka w Polsce. Z menadżerami w Polsce kontaktuje się zdalnie. Wiadomo, że przełom roku lubi spędzać z rodziną (w sumie ma sześcioro dzieci z dwóch małżeństw – w 1987 roku zmarła jego pierwsza żona) na Florydzie. Przez jakiś czas mieszkał w Brazylii, co zbiegło się w czasie ze sprowadzaniem brazylijskich zawodników do Pogoni. Jest także właścicielem zamku w Turenii i domku na południu Francji.

– Jestem na takim etapie życia i zawodowej kariery, że biznes nie jest już wyłącznie sposobem zarabiania pieniędzy. Na tym polu jestem spełnionym człowiekiem, dlatego teraz to coś więcej, nie boję się powiedzieć, że pewnego rodzaju misja. To działanie w dużej mierze na rzecz społeczeństwa – powiedział w rozmowie z „Expressem Ilustrowanym” w marcu 2024 roku.

Jak to rozumie?

– Pracuję nie tylko na swój dobrobyt. Sprawiam, że także inni mogą lepiej zarabiać. Podam przykład centrum, które zbudowałem w Rzgowie. Początkowo przedsiębiorcy, którzy tam sprzedawali, mieli zasięg regionalny. Z czasem sytuacja zmieniła się. W okolicach Łodzi jest bardzo dużo firm tekstylnych. Ja stworzyłem im warunki, by mogły się promować. Centrum dało im szansę na globalne zaistnienie. Później poszedłem za ciosem, przerzuciłem się na inne branże. Doszedłem do wniosku, że brakuje nam branży targowej, ale nie siermiężnej, lecz takiej, jaka dominuje na świecie – wyjaśnił.

Czytaj też:
Ranking 100 Najbogatszych Polaków. Tyle trzeba mieć, aby znaleźć się na liście

Źródło: Wprost