Śmieciówki rządziły polskim rynkiem pracy przez dekady, nierzadko bez większych ograniczeń. Mimo kolejnych zmian w prawie, patologie związane z umowami cywilnoprawnymi wciąż występują. Najlepiej widać to w branży kreatywnej – wśród twórców, artystów i ludzi pióra – gdzie nadużycia wobec pracowników są nie tylko powszechne, ale wciąż bagatelizowane. Jednak już niebawem może się to zmienić. Wszystko za sprawą arsenału nowych uprawnień, w jakie ma zostać wyposażona Państwowa Inspekcja Pracy (PIP).
– To rewolucyjna zmiana, choć było o niej głośno od dawna. Podobne projekty były już analizowane kilka lat temu – zauważa w rozmowie z „Wprost” Joanna Basińska, radca prawny i senior partner w Kancelarii GWLEX Głowacki i Wspólnicy.
Ekspertka wskazuje, że projekt jest odpowiedzią rządu na formułowane od dawna postulaty PIP.
– Nowe, planowane uprawnienia PIP służyć mają wzmacnianiu przestrzegania prawa pracy i szybszemu reagowaniu na nieprawidłowości – wyjaśnia.
Projektowane zmiany mają wejść w życie 1 stycznia 2026 roku.
– Pamiętajmy, że to dopiero projektowane zmiany. Planowany termin przyjęcia projektu przez rząd został wyznaczony na IV kwartał 2025 r., co nie jest równoznaczne z uchwaleniem ustawy – mówi prawniczka.
Nowe uprawnienia PIP – co się zmieni?
Walka z umowami śmieciowymi trwa od dawna i kolejne rządy deklarują, że z walki tej wyjdą zwycięsko. Choć jeszcze kilka lat temu były one niemal codziennością, dziś – choć ich liczba wyraźnie spadła – wciąż nie zniknęły z polskiego rynku pracy.
– Pomimo że zawieranie umów zlecenia czy o dzieło w sytuacji, gdy charakter pracy wskazuje na powstanie stosunku pracy, jest niezgodne z Kodeksem pracy (art. 22 § 1) i stanowi wykroczenie, działania Inspekcji Pracy nie były w pełni skuteczne. Właśnie dlatego postanowiono wyposażyć PIP w narzędzia, które pozwolą na wydawanie decyzji przekształcających nieuczciwie zawarte umowy cywilnoprawne w umowy o pracę. Od decyzji takiej będzie przysługiwało odwołanie do sądu pracy – tłumaczy mec. Joanna Basińska.
Śmieciówki i uprawnienia PIP – jak jest obecnie?
Umowy cywilnoprawne od zawsze kusiły i nadal kuszą przedsiębiorców prostotą i brakiem obowiązków, jakie nakłada prawo pracy. Dawały pełną swobodę – bez konieczności przestrzegania standardów, które obowiązują przy zatrudnianiu na etat.
– Zatrudniając wykonawców dzieła, pracodawcy sami mogli ustalać wynagrodzenie za pracę, niezależnie od wymogu zastosowania minimalnego wynagrodzenia przewidzianego w przepisach. Dobrodziejstwa związane były też ze składkami na ubezpieczenia społeczne dla osób uczących się. Pracodawców nie obowiązywały przepisy o obowiązkowych urlopach wypoczynkowych czy okresach wypowiedzenia – mówi mec. Joanna Basińska.
Wskazuje, że do tej pory nawet jeśli inspektor pracy podczas czynności kontrolnych w danym zakładzie pracy stwierdził, że w miejsce umowy cywilnoprawnej powinna być zawarta umowa o pracę, mógł w ramach wydawanych środków prawnych skierować do pracodawcy polecenia lub wystąpienia o zmianę podstawy prawnej świadczenia pracy.
– Nie była to jednak decyzja administracyjna, która podlegała przymusowemu wykonaniu w formie egzekucji administracyjnej. Inspektor nie miał silnych narzędzi, by egzekwować wydany przez siebie środek prawny – stwierdza.
Jak tłumaczy, to dopiero sąd mógł w postępowaniu sądowym ustalić istnienie stosunku pracy.
– Zdarzało się to nawet wtedy, gdy strony w dobrej wierze zawierały umowę cywilnoprawną, lecz jej treść lub sposób realizacji odpowiadała cechom typowym dla stosunku pracy. Pracownicy – szczególnie młodzi – nie zawsze mieli świadomość, że umowa cywilnoprawna różni się w skutkach od umowy o pracę i nie obejmuje takiego samego zakresu obowiązków – zauważa prawniczka.
Czytaj też:
Rewolucja w przepisach o stażu pracy. Sprawdź, co zmieni się od 2026 roku
Śmieciówkowe patologie
Jeszcze do niedawna w tym samym zakładzie pracy zdarzało się, że pracodawca stosował różne formy zatrudnienia – etat i umowę cywilnoprawną – wobec osób wykonujących te same lub bardzo podobne obowiązki, często nawet na tym samym stanowisku.
– To nie znajduje żadnego usprawiedliwienia z perspektywy prawa pracy. Jeśli do tego umowy cywilnoprawne proponowane były z założenia np. cudzoziemcom lub osobom młodym albo po prostu świeżo zatrudnionym, możemy mieć dodatkowo do czynienia z dyskryminacją lub nierównym traktowaniem w zatrudnieniu. Takie sytuacje są niedopuszczalne i należy im stanowczo przeciwdziałać – uważa mec. Basińska.
Wskazuje, że mając stałe miejsce i godziny pracy, wykonywanie pracy w podporządkowaniu organizacyjnym i służbowym, bezwzględny wymóg osobistego świadczenia pracy, wykonywanie pracy za wynagrodzeniem, na sprzęcie pracodawcy oraz ciągłość świadczenia – to mamy typowe cechy stosunku pracy.
– Każda sytuacja wymaga oczywiście indywidualnego zweryfikowania – podkreśla prawniczka.
Czytaj też:
KSeF kontra mikroprzedsiębiorcy. Zwolnienie tylko pozorne?Czytaj też:
Prywatny sprzęt w pracy. Wygoda czy zagrożenie dla firmy?