Wypijmy zdrowie konkurencji!

Wypijmy zdrowie konkurencji!

Dodano:   /  Zmieniono: 
Paweł Moskalewicz, redaktor „Bloomberg Businessweek Polska” Archiwum redakcji
Mamy kolejny przykład wspaniałego działania konkurencji. Coraz mocniejsze wejście dyskontów na rynek wina w Polsce spowodowało spadek cen u wszystkich dystrybutorów. Bez tego na normalne ceny musieliśmy czekać długie lata pisze Paweł Moskalewicz, redaktor „Bloomberg Businessweek Polska”.

Boże Narodzenie to tradycyjny czas żniw dla wielu branż, także alkoholowej. Bitwa o serca i portfele klientów właśnie się rozpoczyna.  Dzisiaj dwa najważniejsze dyskonty - Biedronka i Lidl ? rozpoczynają sprzedaż świątecznej oferty alkoholowej. Niektóre pozycje są wręcz niesamowite: zestaw trzech butelek popularnego chilijskiego wina Gato, które w sklepach kosztuje zazwyczaj 26-30 zł, możemy kupić za... 34,99 zł. Tak, po 11,5 zł za butelkę! Można? Można.

Od kiedy dyskonty zaczęły walczyć o kieszenie klasy średniej ? w tym także na froncie win ze średniej półki ? słychać masę głosów oburzenia. A to że 'wina z dyskontu to najbardziej do zlewu się nadają', a to że 'bandyci z dyskontów, stosując minimalne marże, niszczą drobnych kupców i importerów' itp., itd...

Tymczasem tak naprawdę sytuacja jest zupełnie inna. Importerzy wina i specjalistyczne sklepy przez długie lata byli jedną z najbardziej uprzywilejowanych branż ? pracowali na najwyższych marżach, bez zmrużenia oka i bez skrupułów drenując kieszenie klientów. To dość długo się udawało, bo mało kto może wyskoczyć ot, tak, do Paryża, Rzymu czy Madrytu, by uzupełnić domową piwniczkę. Co więcej, w latach prosperity klasa średnia dość chętnie wydawała duże pieniądze na wina, a ich importerzy i sprzedawcy umiejętnie podkreślali snobistyczną otoczkę pozwalającą łupić naiwnych nuworyszy. Dlatego powoli przestawało dziwić, że ta sama butelka potrafiła na półce sklepu w Warszawie kosztować nawet 100 proc. więcej niż w eleganckim sklepie w Paryżu.

Ta luksusowa sytuacja mogła trwać jeszcze długo, ale na nieszczęście dla znakomicie prosperujących winiarzy przyszedł kryzys, a wraz z nim zmiana 'winnej' strategii dyskontów, które nagle dostrzegły ten rynek. Teraz postawieni pod ścianą krwiopijcy stanęli wobec prostego wyboru: ograniczyć zyski ? albo zginąć. I chyba instynkt samozachowawczy zwycięża, bo ostatnio w jednej z internetowych winiarni znalazłem anons: u nas ceny takie same jak w Hiszpanii. Sprawdziłem ? szczera prawda. Inny zaprzyjaźniony sklepik do każdych dwóch zakupionych butelek dokłada trzecią gratis. To przykłady tylko z ostatnich tygodni . Można? Można.

A zatem ? zdrowie konkurencji!