Dobry artysta to martwy artysta

Dobry artysta to martwy artysta

Dodano:   /  Zmieniono: 
Największym ulubieńcem polskiego rynku sztuki jest od lat akademicki malarz XIX-wieczny Henryk Siemiradzki. W 2000 r. za jego obraz "Sjesta Patrycjuszaz" z 1878 r. zapłacono ponad 2 mln zł. Archiwum
Polscy kolekcjonerzy-inwestorzy wiedzą, na czym nie stracą, ale mniej się orientują, na czym można dobrze zarobić. Inwestują spore pieniądze, ale tylko w uznane marki czyli artystów i dzieła rangi muzealnej, opisane w podręcznikach historii sztuki. To zupełnie inny model niż na Zachodzie.

Na liście światowych rekordów aukcyjnych w 2010 roku, sporządzonej przez największą firmę doradczą na rynku sztuki Artprice, pierwszy artysta dawny znajduje się na 52 pozycji. To Peter Paul Rubens z ceną zaledwie ok. 12 mln dol. Nie przypadkiem. Z danych zbiorczych firmy Artprice wynika, że na aukcjach w 2010 r. sztuka dawna (łącznie z XIX-wieczną) stanowiła zaledwie ok. 20 proc. wartości sprzedaży. Reszta to sztuka XX i XXI wieku.

Na aukcjach w Polsce jest zupełnie inaczej. ? Polscy kolekcjonerzy-inwestorzy wiedzą, na czym nie stracą, za to mniej się orientują, na czym można dobrze zarobić. Skutek jest taki, że inwestują spore pieniądze, ale tylko w uznane marki, czyli artystów i dzieła rangi muzealnej, opisane w podręcznikach historii sztuki ? mówi Piotr Lengiewicz, prezes domu aukcyjnego Rempex.

Te uznane marki w Polsce to np. Stanisław Wyspiański, którego obraz w październiku tego roku znalazł nabywcę za 1,15 mln zł (ok. 360 tys. dol.). Chętnych musiało być wielu, bo cena wywoławcza wynosiła tylko 430 tys. i licytujący mocno ją podbili. Ale największym ulubieńcem polskiego rynku sztuki jest od lat akademicki malarz XIX-wieczny Henryk Siemiradzki. W 2000 r. za jego obraz z 1878 r. zapłacono ponad 2 mln zł.

Dla porównania ? najdroższy na krajowych aukcjach współczesny polski artysta Stefan Gierowski, uzyskał za obraz 470 tys. zł. ? Kupowanie sztuki nowoczesnej to, w oczach polskich kolekcjonerów, hazard. Oczywiście, można na niej z czasem zyskać dużo więcej niż na obiekcie sztuki dawnej, który już w momencie zakupu ma wysoką cenę, ale do tego konieczny jest dobrze rozwinięty rynek, który lansuje nowych artystów.

A z tym jest słabo. Najlepszy dowód ? polscy artyści współcześni uzyskują wyższe ceny za granicą. Magdalena Abakanowicz w domu aukcyjnym Sotheby’s w Nowym Jorku w 2006 r. ? 380 tys. dol., Wojciech Fangor tamże w 2008 r. ? 130 tys. dolarów, i Wilhelm Sasnal w londyńskim Philips w 2008 r. ? 379 tys. dol. Można ich zliczyć na palcach jednej ręki i pojawiają się w zagranicznych domach aukcyjnych rzadko ? ale w kraju nie sprzedają się wcale.

Może to efekt tego, że Polaków nie stać na sztukę? ? Brak pieniędzy nie jest tu wystarczającym wytłumaczeniem, skoro poziom 400 tys. zł przekroczyła cena zaledwie jednego obrazu w rankingu, a przecież po polskich drogach jeździ mnóstwo samochodów o podobnej wartości ? komentuje Zuzanna Sokalska, dyrektor galerii Art NEW media. Przy czym ? podkreśla ? wartość ta jest podobna tylko w chwili zakupu. ? W przeciwieństwie do samochodów, których cena wraz z każdym przejechanym kilometrem szybko spada, raz nabyte dzieło sztuki nie traci na wartości, co najwyżej ma szansę zdrożeć ? dodaje Sokalska.