Prezydent Bronisław Komorowski, który od niedzieli przebywa z oficjalną wizytą w Chinach, zachęca tamtejszych biznesmenów do inwestowania w Polsce. Podczas forum inwestycyjnego w Szanghaju prezydentowi towarzyszyło około stu polskich przedsiębiorców zainteresowanych współpracą z Chinami. Czy polscy oficjele zmieniają swoje nastawienie do promocji krajowego biznesu za granicą?
? Bardzo dobrze się stało, że prezydentowi towarzyszy tak liczna delegacja ? komentuje Andrzej Arendarski, prezes Krajowej Izby Gospodarczej. ? Może to zwiastun zmiany, na którą środowisko polskich przedsiębiorców ma nadzieję już od jakiegoś czasu ? dodaje.
Chodzi mianowicie o powrót do starej tradycji, w myśl której głowie państwa, premierowi czy innemu wysokiemu przedstawicielowi państwa w każdej oficjalnej podróży zagranicznej towarzyszy grupa przedsiębiorców. Szef KIG ubolewa, że w ostatnich latach ten zwyczaj w Polsce praktycznie zaginął. Na skutek licznych afer i oskarżeń o promowanie określonych grup interesów, politycy wyjątkowo niechętnie zabierają ze sobą przedstawicieli biznesu. Premier Donald Tusk biznesmenów nie zabiera prawie nigdzie.
? Podchodzą do tego zbyt ostrożnie, a to błąd, bo traci na tym państwo ? zwraca uwagę Arendarski. ? Gdy prezydent Francji wyjeżdża gdzieś z oficjalną wizytą, nie bacząc na nic, zabiera ze sobą tylu biznesmenów, ilu tylko się da. A często z przedstawicielami biznesu wręcz leci drugi samolot. Sarkozy i inni europejscy przywódcy robią tak ponieważ wiedzą, że gospodarce ich państw zawsze przynosi to wymierne efekty ? przekonuje Arendarski.
Prezydent Komorowski obecnie po raz pierwszy wziął aż tak liczną delegację przedsiębiorców. Głównie z sektora energetycznego, maszynowego, finansowego, zielonych technologii, transportowego, budowlanego i farmaceutycznego. Bronisławowi Komorowskiemu towarzyszą m.in. przedstawiciele KGHM, Orlenu, Enei, LOT-u, Huty Stalowa Wola, Kopexu, Bakomy, Petrolinvestu, Polfy czy Biotonu.
Arendarski nie ukrywa, że możliwość towarzyszenia prezydentowi w oficjalnej wizycie stwarza biznesmenom szersze możliwości nawiązania pozytywnych kontaktów gospodarczych z partnerami w danym kraju. ? Mam więc nadzieję, że ta wizyta przyniesie dobre skutki nie tylko politycznie, ale też gospodarczo ? dodaje szef KIG.
Obecnie wartość chińskich inwestycji w Polsce szacowana jest na ok. 250 mln euro podczas, gdy polskich w Chinach ? na ok. 200 mln euro. Resort gospodarki szacuje, że z Polski do Chin swoje towary wysyła ok. 1,5 tys. firm, a w odwrotnym kierunku ? ok. 20 tys. Przy czym po ośmiu miesiącach tego roku wartość naszego eksportu do Chin wyniosła ok. 800 mln dolarów, a chińskiego do Polski ? ok. 8 mld dolarów, czyli dziesięciokrotnie więcej.
Dlatego też prezydent starał się zainteresować Chińczyków naszymi obligacjami i udziałem w prywatyzacji, ale także przekonywał, że warto się otwierać na nasze towary. Zachęcał też chiński biznes, by spojrzał na Polskę jako na doskonały punkt tranzytowy dla dystrybucji swoich towarów w Europie (Unia Europejska jest dla Chin największym partnerem gospodarczym).
Chodzi mianowicie o powrót do starej tradycji, w myśl której głowie państwa, premierowi czy innemu wysokiemu przedstawicielowi państwa w każdej oficjalnej podróży zagranicznej towarzyszy grupa przedsiębiorców. Szef KIG ubolewa, że w ostatnich latach ten zwyczaj w Polsce praktycznie zaginął. Na skutek licznych afer i oskarżeń o promowanie określonych grup interesów, politycy wyjątkowo niechętnie zabierają ze sobą przedstawicieli biznesu. Premier Donald Tusk biznesmenów nie zabiera prawie nigdzie.
? Podchodzą do tego zbyt ostrożnie, a to błąd, bo traci na tym państwo ? zwraca uwagę Arendarski. ? Gdy prezydent Francji wyjeżdża gdzieś z oficjalną wizytą, nie bacząc na nic, zabiera ze sobą tylu biznesmenów, ilu tylko się da. A często z przedstawicielami biznesu wręcz leci drugi samolot. Sarkozy i inni europejscy przywódcy robią tak ponieważ wiedzą, że gospodarce ich państw zawsze przynosi to wymierne efekty ? przekonuje Arendarski.
Prezydent Komorowski obecnie po raz pierwszy wziął aż tak liczną delegację przedsiębiorców. Głównie z sektora energetycznego, maszynowego, finansowego, zielonych technologii, transportowego, budowlanego i farmaceutycznego. Bronisławowi Komorowskiemu towarzyszą m.in. przedstawiciele KGHM, Orlenu, Enei, LOT-u, Huty Stalowa Wola, Kopexu, Bakomy, Petrolinvestu, Polfy czy Biotonu.
Arendarski nie ukrywa, że możliwość towarzyszenia prezydentowi w oficjalnej wizycie stwarza biznesmenom szersze możliwości nawiązania pozytywnych kontaktów gospodarczych z partnerami w danym kraju. ? Mam więc nadzieję, że ta wizyta przyniesie dobre skutki nie tylko politycznie, ale też gospodarczo ? dodaje szef KIG.
Obecnie wartość chińskich inwestycji w Polsce szacowana jest na ok. 250 mln euro podczas, gdy polskich w Chinach ? na ok. 200 mln euro. Resort gospodarki szacuje, że z Polski do Chin swoje towary wysyła ok. 1,5 tys. firm, a w odwrotnym kierunku ? ok. 20 tys. Przy czym po ośmiu miesiącach tego roku wartość naszego eksportu do Chin wyniosła ok. 800 mln dolarów, a chińskiego do Polski ? ok. 8 mld dolarów, czyli dziesięciokrotnie więcej.
Dlatego też prezydent starał się zainteresować Chińczyków naszymi obligacjami i udziałem w prywatyzacji, ale także przekonywał, że warto się otwierać na nasze towary. Zachęcał też chiński biznes, by spojrzał na Polskę jako na doskonały punkt tranzytowy dla dystrybucji swoich towarów w Europie (Unia Europejska jest dla Chin największym partnerem gospodarczym).