Żeby przybliżyć skalę działalności LPP, warto na początek przytoczyć kilka liczb. Gdańska spółka prowadzi ponad 1,7 tys. salonów odzieżowych, których łączna powierzchnia przekracza milion metrów kwadratowych. Zatrudnia 25 tys. osób, w tym ponad 14 tys. w Polsce, nie licząc podwykonawców, dostawców, partnerów biznesowych, którzy działają na rzecz polskiego producenta odzieży. LPP ma w swoim portfelu pięć marek modowych: Reserved, House, Cropp, Mohito i Sinsay. Swoje produkty sprzedaje na 39 zagranicznych rynkach. Polska odzież jest dostępna w Niemczech, Czechach, Rosji, Ukrainie, Rumunii, Bułgarii czy Chorwacji. Od 2015 roku LPP działa również w Egipcie, Katarze czy Kuwejcie. Rok później spółka uruchomiła też salon w Zjednoczonych Emiratach Arabskich. Otworzyła flagowy salon Reserved przy londyńskiej Oxford Street, jednym z najbardziej prestiżowych adresów świata. Firma zadebiutowała również w Słowenii i Kazachstanie, Bośni i Hercegowinie oraz Finlandii. Ma apetyt na dalszą ekspansję. Mimo tego, że prowadzi działalność na trzech kontynentach, podatki płaci u nas, w Polsce.
- Choć dziś działamy już na 39 rynkach na świecie, zawsze pozostaniemy firmą z polskimi korzeniami. W Polsce powstały przed laty koncepcje naszych marek, tu zapadają wszystkie strategiczne decyzje, tu projektujemy nasze kolekcje, dlatego podatki płacimy w Polsce. Wielokrotnie podkreślaliśmy, że jesteśmy firmą odpowiedzialną i transparentną, dla której najważniejsza jest m.in. uczciwość i sprawiedliwość, dlatego stosowanie w praktyce rozwiązań, które przeczyłyby temu, byłoby po prostu nie fair. Mamy za sobą wiele popełnionych błędów, ale potrafimy wyciągać z nich wnioski. Jesteśmy polską firmą i taką pozostajemy. Wkład w polską gospodarkę jest zwyczajnie naszym obowiązkiem – mówi Marek Piechocki, współzałożyciel i prezes LPP.
Podatkowy rekord
Przez ostatnie 5 lat gdańska spółka zasiliła krajowy budżet kwotą ponad 4 mld zł. Najwięcej z tytułu podatku VAT oraz cła. Ale w rankingu Ministerstwa Finansów LPP znalazło się też w gronie 30 największych płatników podatku CIT. To ze ściągalnością tej daniny przez lata nie może poradzić sobie polski rząd. Polskie firmy CIT płacą, ale zagraniczne sieci handlowe chociaż zarabiają na polskim rynku miliardy złotych, to CIT-u nie płacą w ogóle. Tymczasem LPP jest w pierwszej trójce firm właśnie z branży handlowej, które płacą największe daniny na rzecz państwa. Wkrótce dowiemy się, ile gdańska firma zapłaci podatków za zeszły rok. Według szacunków szykuje się historyczny rekord, bo LPP może zasilić polski budżet ponad miliardem złotych.
A przecież taka kwota ma być przeznaczona z Funduszu Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych na pomoc pracodawcom poszkodowanym przez epidemię koronawirusa. Za taką kwotę można też wybudować 50 km drogi ekspresowej S11 w Zachodniopomorskim.
Inwestycje za miliony
Ale podatki to nie wszystko. LPP przyczynia się również do rozwoju polskiej gospodarki poprzez gigantyczne inwestycje.
– W 2019 roku wydaliśmy 900 mln zł, inwestując je głównie w rozwój sieci naszych salonów, rozbudowę magazynów i ich automatyzację, a zatem w rozwój naszej sieci dystrybucji, ale także w rozwój rozwiązań technologicznych. Tu najważniejszym projektem IT minionego roku było wdrożenie technologii RFID do sieci sprzedaży naszej flagowej marki – Reserved. Nasze środki zaangażowaliśmy także w rozbudowę naszych biur – mówi Marek Piechocki.
Pensja za złotówkę
Spółka mocno wdraża również swoją strategię na rzecz odpowiedzialnego rozwoju. Jej długofalowym celem jest redukcja do 2025 roku emisji CO2 o 15 proc. i zwiększenie udziału przyjaznej środowisku odzieży w kolekcjach Reserved. Już w zeszłym roku ze sklepów LPP zniknęły plastikowe torby. W ciągu pięciu lat spółka chce całkowicie wyeliminować wszystkie opakowania, które nie podlegają recyklingowi. Od przyszłego roku energia zasilająca serwery firmy i sklepów internetowych ma pochodzić wyłącznie z odnawialnych źródeł.
O tym, że firma jest odpowiedzialna nie tylko przed swoimi klientami, ale przede wszystkim pracownikami najlepiej świadczy informacja sprzed kilku dni. W trudnym dla wszystkich okresie walki z epidemią zarząd LPP zdecydował się zrezygnować ze swoich wynagrodzeń. Na czas kryzysu będzie pobierać symboliczną pensję w wysokości 1 zł. Zarząd podjął również uchwałę rekomendującą radzie nadzorczej i akcjonariuszom niewypłacanie dywidendy. Wszystko po to, żeby zyski przeznaczyć nie dla siebie, a na utrzymanie miejsc pracy i zapewnienie płynności finansowej firmy.