„Na cenę wpływu nie mamy, ponieważ tego gazu, który potrzebujemy, produkujemy sami za mało, niecałe 4 mld m sześc., a potrzebujemy 20 mld m sześc. Całą resztę musimy importować” - powiedział Morawiecki.
Sytuacja na rynku gazu jest obecnie bardzo trudna z powodu wojny w Ukrainie i ruchów odwetowych Gazpromu, który zakręca kurek państwom europejskim. Ceny, jak powiedział premier, są w tej chwili horrendalnie wysokie.
Rachunki za gaz
Morawiecki podkreślał, że Polska jest bezpieczna, jeśli chodzi o dostawy gazu. Nowe instalacje, w tym Baltic Pipe, czy gazoport w Świnoujściu, umożliwiają zaopatrywanie się w gaz z innych kierunków.
Premier przypomniał też, że mimo wysokich cen na rynku, taryfy dla odbiorców indywidualnych pozostały stosunkowo niskie. W piątek uchwalono ustawę, zgodnie z którą przedłużony zostanie obowiązek zatwierdzania przez Prezesa URE taryf na sprzedaż gazu do odbiorców domowych i strategicznych instytucji pożytku publicznego.
„Państwo polskie robi wszystko, aby ten końcowy rachunek dla gospodarstwa domowego nie był tak wysoki, żeby nie urósł dwu-, trzykrotnie, bo tak czasami te ceny skaczą, tylko żeby był na stabilnym poziomie. Wyższym, niestety niż parę lat temu, ale nie tak wysokim jak w wielu innych krajach” – powiedział premier.
Co zrobią Niemcy
W dużo gorszej sytuacji niż Polska, o czym premier też wspomniał podczas wywiadu, są Niemcy. Po ograniczeniu dostaw przez Gazprom na niemieckim rynku gazu brakuje. A w przeciwieństwie do polskiej energetyki, opartej przede wszystkim na węglu, w niemieckiej podstawowym surowcem jest gaz.
„To dzieje się na naszych oczach. Niemcy są szantażowane przez Rosjan, Niemcy poniosły ogromną porażkę swojej polityki energetycznej” – powiedział Morawiecki.
Czytaj też:
Rosja obniża stopy procentowe. Są niższe, niż przed wojną