– Zarówno groźba recesji, jak i znaczącego wzrostu bezrobocia jest niska. Oczywiście, może się zdarzyć, ale w naszych modelach tego nie widać – powiedział na czwartkowej konferencji prezes Narodowego Banku Polskiego Adam Glapiński.
– Jest spowolnienie bardzo szybkiego wzrostu, ale nie ma recesji. To spowolnienie powinno być na tyle silne, żeby stłumić krajową presję stopę popytową, a tym samym inflację – dodał.
Studzenie popytu
Jak mówił prezes Glapiński, wyhamowanie gospodarki wpłynie na obniżenie popytu, co z kolei będzie miało pozytywny wpływ na obniżenie inflacji. Obniżenie aktywności na zewnątrz i wewnątrz Polski powinno osłabić wzrost inflacji bazowej i cały wzrost inflacji sprowadzić do „rozsądnego poziomu”.
– Ograniczenie presji popytowej utrudni przedsiębiorcom przerzucanie rosnących kosztów na ceny. W tej chwili przedsiębiorcy przerzucają rosnące ceny surowców na ceny końcowe, a rynek to przyjmuje, bo popyt ma się bardzo dobrze. To się będzie zmieniać, to przerzucanie cen stanie się niemożliwe, a ceny surowców wyhamują – powiedział Adam Glapiński.
RPP czeka na dane
W środę Rafa Polityki Pieniężnej podjęła decyzję o pozostawieniu stóp procentowych na dotychczasowy poziomie. Jak mówił w czwartek prezes Glapiński, nie oznacza to zakończenia serii podwyżek, a jedynie jej wstrzymanie.
Członkowie RPP czekają na szczegółowe dane o inflacji, które mają zostać opublikowane w listopadzie. Po ich analizie Rada Polityki Pieniężnej będzie decydować o tym, czy ponownie podwyższyć stopy procentowe.
Czytaj też:
Stopy procentowe utrzymane. „RPP jest między młotem a kowadłem”