Gościem porannego programu Radia ZET był były prezes NBP Marek Belka. Odpowiadał m.in. na pytania dotyczące programów socjalnych i ich proinflacyjnego działania. Powiedział, że nie jest zwolennikiem likwidacji np. 500+.
– Nie ma dzisiaj kraju, który by nie rozwijał polityki socjalnej, ale ona powinna być szyta na miarę. Jeśli władzę obejmie opozycja, powiedzmy Donald Tusk, to spodziewałbym się, że dalsze kroki w polityce socjalnej będą innego typu. Zamiast powiększać transfery pieniężne, to zadbajmy o wprowadzenie ciepłych posiłków w szkołach. To są rzeczy, o których rozmawialiśmy już 20 lat temu, teraz jest to łatwiejsze, bo są firmy cateringowe, nie ma potrzeby budowania w każdej szkole kuchni — powiedział Belka i ocenił, że taki program kosztowałby 2 mld złotych w skali kraju.
Chudsze portfele
Były prezes NBP skomentował także wczorajsze dane o wzroście wynagrodzeń, opublikowane przez GUS. Przeciętna pensja urosła w skali roku o 13,9 proc., ale to nie jest wcale dobra wiadomość, bo jeśli zestawimy ten wynik z inflacją, to okaże się, że realny wzrost płac jest ujemny.
– Wszyscy zaczynamy odczuwać, że nasze płace nie nadążają za inflacją. Ale wraz ze spadającą koniunkturą nie rośnie znacząco bezrobocie. Jeśli miałbym wybierać, pomiędzy niższą pensją a utratą pracy, to wolałbym niższą pensję – ocenił Belka.
Inflacja zacznie spadać
Zdaniem byłego szefa NBP, kolejny rok przyniesie osłabienie tempa inflacji.
– Prawdopodobnie nastąpi osłabienie tempa wzrostu cen. To jest prawdopodobne, ja podzielam zdanie prezesa NBP. Ale to nie oznacza, że ceny zaczną spadać. One nadal będą rosły, co oznacza, że nasze portfele będą chudnąć. Trzeba starać się racjonalizować wydatki, ale przestrzegałbym przed paniką i „spekulacyjnym” wydawaniem pieniędzy – powiedział Belka.
Czytaj też:
Chcesz wynająć św. Mikołaja na Wigilię? Lepiej się pospiesz i przygotuj na kosztyCzytaj też:
Wzrost cen żywności wyhamuje? Kowalczyk: Będzie jednocyfrowy