Branża filmowa, pogrążona po kryzysie pandemii, po którym wciąż się jeszcze nie odbudowała, zalicza klapę za klapą, a zarobki największych i najdroższych produkcji rozczarowują. Aż tu nagle, cała na różowo, wchodzi „Barbie”. Po fantastycznym weekendzie otwarcia zyski nie ustają, w piątek produkcja zarobiła już 916 mln dolarów i wszystko wskazuje na to, że w najbliższych dniach przebije okrągły miliard.
Koniec pandemii w kinie
Po wybuchu pandemii COVID-19 w 2020 roku biznes kinowy podupadł. Zmienił się model odbioru filmów, coraz więcej osób zaczęło oglądać je w serwisach streamingowych. Od tamtej pory większość dużych filmowych premier nie przynosiła spodziewanych zysków.
Przebłyski nadziei, w tym „Strażnicy Galaktyki vol. 3”, zostały przyćmione przez rozczarowujące wyniki, zwłaszcza w Stanach Zjednoczonych, dla drogich filmów franczyzowych, takich jak „Indiana Jones i tarcza przeznaczenia”, „Ant-Man i Osa: Quantumania”, „Shazam! Fury of the Gods”, „The Flash” i „Fast X”. Ostatnia premiera „Barbie” i równie wielkiego sukcesu kasowego – „Oppenheimera” pokazuje, że branża ma jeszcze coś do powiedzenia.
Powiew świeżości
Jak pisze „New York Times”, sukces „Barbie” i „Oppenheimera” pokazuje, że widzowie chcą w kinie czegoś nowego. Dotychczasowe duże premiery to przede wszystkim kontynuacje filmów superbohaterskich. Stare, wytarte franczyzy, przynoszą od pewnego czasu straty.
Tymczasem "Barbie" to feministyczny manifest w różowej, zabawkowej otoczce, który zebrał bardzo dobre recenzje krytyków. Analitycy szacowali, około 110 milionów dolarów w Stanach Zjednoczonych i Kanadzie. Produkująca film wytwórnia Warner Bros. przewidziała konserwatywną kwotę 75 milionów dolarów. Skończyło się na 155 mln w USA i dodatkowych 182 za granicą.
Czytaj też:
13 mln Selfie Barbie krąży po sieci. Firmy ślinią się na wasze daneCzytaj też:
Kiedy „Barbie” trafi na platformy streamingowe? Padły konkretne obietnice