Ropa i gaz będą drożeć. To efekt wojny w Izraelu

Ropa i gaz będą drożeć. To efekt wojny w Izraelu

Dym nad Gazą po ataku izraelskiego lotnictwa
Dym nad Gazą po ataku izraelskiego lotnictwa Źródło:PAP/EPA / Mohammed Saber
Wojna w Izraelu zagraża światowej gospodarce i będzie miała wpływ na rynek ropy i gazu — uważają analitycy Polskiego Instytutu Ekonomicznego. Zagraża procesowi normalizacji stosunków saudyjsko-izraelskich, co opóźni decyzję Arabii Saudyjskiej o wycofaniu się z przedłużonych cięć wydobycia ropy naftowej.

Wojna w Izraelu zagraża procesowi normalizacji stosunków saudyjsko-izraelskich, co opóźni decyzję Arabii Saudyjskiej o wycofaniu się z przedłużonych cięć wydobycia ropy naftowej i wraz z czynnikiem powrotu USA do zaostrzonych sankcji wobec Iranu, który prawdopodobnie brał udział w atakach Hamasu, doprowadzą do zmniejszenia podaży na rynku ropy i wzrostu cen surowca – ocenia Polski Instytut Ekonomiczny. Analitycy dodają, że wpływ wojny będzie widoczny także na rynku gazu, bo z powodu zaostrzenia konfliktu z Hamasem Izrael musiał zamknąć jedno ze swoich pól gazowych.

Rosną ceny gazu

"Rosnąca cena ropy naftowej wpłynęła również na wzrost cen gazu w Europie już o ok. 30% do blisko 49 euro/MWh. Głównym powodem podwyżek był najpierw wyciek w gazociągu łączącym Finlandię i Estonię, spowodowany prawdopodobnie celowym aktem sabotażu, a następnie obawy inwestorów o ograniczenie dostaw surowca z Bliskiego Wschodu. Powołując się na obawy o bezpieczeństwo, Izrael zamknął pole gazowe zaopatrujące Egipt. Eksport w tym kierunku spadł o 20%, zagrażając również dostawom gazu z Egiptu do państw europejskich. W I połowie 2022 r. Izrael zwiększył produkcję gazu o 22%, a eksport o 35%, stając się ważnym dostawcą gazu do Europy. Obecna sytuacja może jednak zachwiać długofalowymi planami współpracy gazowej między wskazanymi regionami" – czytamy w Tygodniku Gospodarczym PIE.

Analitycy zauważają też, że obecnie inwestorzy obawiają się przede wszystkim destabilizacji większej części Bliskiego Wschodu, który jest regionem istotnym dla globalnej podaży surowca.

Ropa z Iranu

„W ostatnim roku Iran, w związku ze słabszym egzekwowaniem amerykańskich sankcji, stopniowo zwiększał produkcję o ok. 0,5 mln do 3 mln baryłek dziennie, czyli ok. 3% globalnej konsumpcji. Obniżało to cenę na globalnych rynkach i niwelowało problemy z zaspokojeniem zapotrzebowania. Według doniesień 'The Wall Street Journal', Iran mógł być jednak zamieszany w atak Hamasu, co by oznaczało powrót do zaostrzonych sankcji USA i zmniejszenie podaży na rynku ropy” – piszą analitycy instytutu.

W następstwie niespodziewanego ataku Hamasu na Izrael cena ropy naftowej Brent wzrosła na początku tygodnia o ok. 5% do ponad 87 USD za baryłkę, podał PIE.

„Nie mamy obecnie do czynienia z powtórką kryzysu naftowego z 1973 r., ponieważ kraje arabskie nie są bezpośrednim uczestnikiem wojny, a sytuacja na rynku ropy naftowej jest bardziej stabilna. Co więcej, konflikty izraelsko-palestyńskie w tym stuleciu nie miały istotnego znaczenia dla cen ropy naftowej. Izrael i kraje sąsiednie nie są dużymi producentami surowca, w związku z czym krótkoterminowe ryzyko dla podaży ropy naftowej jest ograniczone” – czytamy w tygodniku PIE.

Czytaj też:
Ceny paliw w górę. Wzrost odczuwa szczególnie jedna grupa
Czytaj też:
Arabia Saudyjska zastąpiła Rosję. Została głównym dostawcą ropy