Zdaniem wiceprezesa FAKRO, mimo trudnej sytuacji geopolitycznej, inwestycji zagranicznych nie należy się bać. – Każdy moment jest dobry do ekspansji zagranicznej, ograniczanie się do lokalnego obszaru działania, jeżeli ktoś ma potencjał, produkty i może zawojować inne rynki, jest błędem. Trzeba szukać metod, to jest pytanie "jak?" a nie "czy?" – powiedział Paweł Dziekoński.
Ciasny rynek krajowy
Jak mówi Paweł Dziekoński, przy obecnych kosztach produkcji jedynie wejście na rynki zagraniczne pozwala na utrzymanie efektu skali, pozwalającego zachować opłacalność biznesu.
– Dla nas rynek krajowy szybko okazał się za ciasny. Ekspansja polegała na tym, że mieliśmy bardzo dobry produkt, nie było wątpliwości co do jakości, jednocześnie sposób naszego działania i przewagi, jakie dawała polska gospodarka w latach 90., przy niskim koszcie i tanim dostępie do surowców, np. drzewnych, pozwalała oferować ten produkt po niższym koszcie. Dziś tych czasów już nie ma, jest tylko konkurencja na jakości, ponieważ ceny surowców mamy wszyscy podobne. Jesteśmy po serii podwyżek płacy minimalnej, płacy średniej, więc przewagi konkurencyjne już nam się wytracają – powiedział.
Stabilne oparcie na lokalnym rynku
Choć wiceprezes FAKRO do ekspansji zagranicznej zachęca, to przestrzega, że aby próba zawojowania rynków zagranicznych się udała, firmy muszą mieć stabilną pozycję na rynku lokalnym. A do tego niezbędne jest wzmocnienie ochrony konkurencji.
– Jest na to przestrzeń, wystarczy spojrzeć na praktykę takich krajów, jak Austria, czy Portugalia. Krajów średnich, które budują swoich czempionów ograniczając, zgodnie z regułami jednolitego rynku, praktyki podmiotów dominujących. Tak, żeby małe, lokalne firmy mogły się zbudować, dojść do pewnej pozycji, bez agresywnej konkurencji – powiedział.
Polskie firmy nie inwestują za granicą
Mimo zachęt polskie firmy wciąż niechętnie inwestują w zagraniczną ekspansję, według danych Polskiego Instytutu Ekonomicznego w ubiegłym roku robiło to zaledwie 10 proc. badanych podmiotów.
– Prawdopodobnie wynika to z tego, że wciąż są to młode biznesy, które nie wypracowały jeszcze nadwyżek kapitałowych, a nawet jeśli je wypracowały, to nie są gotowe ich zaryzykować – skomentował Paweł Dziekoński.
– Metody wsparcia przez sektor finansowy, czy to będzie PFR, banki czy KUKE. Można rozważyć to, w jakiej skali inwestycja będzie zasadna. Zachęcam do tego, żeby przetestować się wirtualnie, pokonać barierę wyjścia na zewnątrz, znaleźć partnera lokalnego i rozważyć model podzielenia się ryzykiem – dodał.
Powiedział też, że zachętą do większej ekspansji zagranicznej powinno być zwiększenie ochrony ze strony państwa dla firm, które szykują się do ekspansji na zagraniczne rynki.
– Mamy jeszcze sporo do zrobienia, jeżeli chodzi o politykę gospodarczą, po to, by firmy mogły się rozwijać i czuć wsparcie ze strony państwa. Mieć świadomość, że jeśli się nie uda, to spadnie się na "cztery łapy". Bez gwarancji oczywiście, ale jeśli człowiek czuje wsparcie i wiatr w żagle, to łatwiej jest mu wyjść na zewnątrz.
Czytaj też:
Polacy coraz bardziej eko. FAKRO wychodzi naprzeciw ich oczekiwaniomCzytaj też:
Odpowiedzialność i ekologia w biznesie. Sustain Tomorrow Conference 2024