Przyczyny inflacji w Polsce

Przyczyny inflacji w Polsce

Dodano:   /  Zmieniono: 
Członek Rady Polityki Pieniężnej Dariusz Filar powiedział, że polska inflacja różni się od inflacji globalnej. Widać to we wskaźniku tzw. inflacji bazowej (popytowej), która w czerwcu wyniosła 2,2 proc.
Płace rosnące szybciej niż wydajność pracy, błędy w polityce fiskalnej oraz czynniki globalne - to jedne z przyczyn inflacji, wskazane przez uczestników konferencji nt. wzrostu cen, która odbyła się we wtorek w Senacie.

Prof. Janusz Czapiński z UW zwrócił uwagę, że w ciągu ostatniego roku koszty pracy rosły ponad trzy razy szybciej niż ceny. To oznacza, że 90 proc. polskich gospodarstw domowych nie zbiedniało w wyniku wzrostu cen.

"Jednak mniej niż 10 proc. rodzin zbiedniało. To głównie inwalidzi i rodziny z czwórką dzieci i więcej. Nimi trzeba się zająć" - powiedział profesor.

Mimo że dla 90 proc. polskiego społeczeństwa dochody wzrosły trzykrotnie bardziej niż ceny, to większość z tych 90 proc. odczuwa prawie wyłącznie wzrost cen, a nie odczuwa wzrostu dochodów - uważa.

Według prof. Jana Winieckiego z Wyższej Szkoły Informatyki i Zarządzania w Rzeszowie, inflacja w Polsce jest wynikiem "turbulencji globalnych i błędów lokalnych". "Mamy do czynienia z nałożeniem się cyklu surowcowego na cykl koniunkturalny i zawirowaniami finansowymi, które w rzeczywistości nie są wielkiego rozmiaru" - mówił profesor.

Jako "błędy lokalne" Winiecki wskazał m.in. "politykę stymulacyjną PiS", która - jego zdaniem - przyczyniła się do nierównowagi na rynku pracy, a w efekcie do wyższego wzrostu płac, niż wynikałoby to z trendu wydajności pracy.

"Wysokie płace są jednym z elementów napędzających naszą inflację" - powiedział profesor. "Trzeba pamiętać, że inflacja raz rozkręcona będzie się rozwijać" - ostrzegł.

Profesor wskazał na "pseudoreformę fiskalną", która prowadziła do wzrostu wydatków państwa oraz "pseudoreformę", mającą na celu obniżenie kosztów pracy. Ta ostatnia prowadziła do wzrostu płac w gospodarce z minimalnym efektem dla pracodawców.

 

"W tej chwili podstawowym zadaniem Rady Polityki Pieniężnej jest zapanowanie nad inflacją bazową" - powiedział. "Z przerażeniem patrzę na kolejne miesiące, w których dowiaduję się, że płace wzrosły o kilkanaście procent" - alarmuje Filar. Według niego, gospodarka nie jest w stanie tego wytrzymać bez utraty równowagi.

Członek zarządu Narodowego Banku Polskiego Zbigniew Hockuba powiedział, że różnica między inflacją bazową a inflacją CPI (4,6 proc. w czerwcu; uwzględnia ona ceny żywności i energii) jest spora, ale NBP nie ma tutaj dużego pola do działania. Hockuba zwrócił uwagę na czekające Europę spowolnienie gospodarcze.

"Najprawdopodobniej będziemy mieć do czynienia ze spowolnieniem i to dość znacznym w Europie, a to zapewne wpłynie na gospodarkę Polski. Według najnowszej projekcji NBP, gospodarkę polską czeka spowolnienie, które nie będzie bardzo głębokie; uwidoczni się ono w 2009 r. i jakiś czas potrwa" - powiedział Hockuba.

Zdaniem głównego doradcy ekonomicznego PricewaterhouseCoopers Witolda Orłowskiego, przed bankami centralnymi stoi ważne wyzwanie. Muszą one decydować, czy walczyć z recesją, czy z inflacją.

Minister finansów Jacek Rostowski powiedział, że wchodzimy w okres stagflacji (wysokiej inflacji i malejącego tempa wzrostu gospodarczego). Zwrócił uwagę, że głównym elementem wzrostu cen żywności są rosnące ceny żywności przetworzonej, a tu zasadniczą rolę odgrywają koszty pracy.

W opinii głównego ekonomisty Banku BPH Ryszarda Petru, inflacja jest dużo groźniejsza, niż spowolnienie gospodarcze. Jak wskazał, presję płacową można byłoby ograniczyć m.in. przez otwarcie rynku pracy dla Ukraińców.

Minister pracy i polityki społecznej Jolanta Fedak przypomniała, że w lutym rząd wydał rozporządzenie pozwalające sąsiadom ze Wschodu na pracę przez 6 miesięcy w roku. Teraz resort zastanawia się, czy nie przedłużyć tego okresu do 9 miesięcy.

pap, keb