Dziennik ocenia sytuację polskiej gospodarki za pomocą "indeksu niedoli" - wskaźnika opracowanego przez amerykańskiego ekonomistę Artura Oukna. Miernikiem poziomu gospodarki jest w nim suma inflacji i bezrobocia.
Gdyby przyjąć ten wskaźnik, to na tle krajów naszego regionu Polska wypadłaby całkiem nieźle, głównie za sprawą najniższej inflacji. Otrzymałaby 14,2 pkt, na równi z Węgrami, więcej niż Rumunia, Słowacja czy Czechy.
Gazeta twierdzi jednak, że sytuacja nie jest już tak dobra jak w poprzedniej dekadzie, kiedy to Polska była liderem reform. Główną bolączką polskiej gospodarki są problemy instytucjonalne, co wypominają w swoich raportach międzynarodowe instytucje.
Według ekspertów, przedsiębiorcom potrzebne jest wsparcie państwa i przejrzystość przepisów, zawłaszcza podatkowych.
ab, pap