Balcerowicz przyznał, że obecny kryzys jest najpoważniejszy od czasów II wojny światowej. Jak dodał, rozpoczął się on w krajach rozwiniętych, ale dotyka także inne państwa. W opinii profesora, nie można jednak porównywać obecnego kryzysu z wielką depresją lat trzydziestych. Podkreślił, że tamta depresja oznaczała spadek dochodu narodowego w Stanach Zjednoczonych o ponad 30 proc. i masowe bezrobocie.
Była to katastrofa gospodarcza - mówił. Zaś według obecnych prognoz, w 2009 r. kraje rozwinięte zmniejszą rozwój gospodarczy o ok. 1 proc. "Jest to poważne, ale nie porównywalne z wielką depresją" - powiedział Balcerowicz.
Zdaniem profesora, "byłoby nieporozumieniem interpretować obecne zamieszanie jako kryzys kapitalizmu czy wolnej gospodarki rynkowej dlatego, że duży udział w obecnych problemach miała działalność władz publicznych w Stanach Zjednoczonych".
Profesor podkreślił, że jest przeciwnikiem walki z kryzysem poprzez zwiększanie deficytów budżetowych. "Dla przykładu nie każde zwiększenie deficytu przez USA służy światu, a wręcz szkodzi" - przekonywał.
Balcerowicz odniósł się także do wpływu gospodarki na klimat. Jego zdaniem, ograniczanie emisji gazów do atmosfery musi być oparte na rachunku ekonomicznym.
Jak zaznaczył, UE podkreśla, że jej działania opierają się na hasłach solidarności, a to oznacza, że słabsi nie mogą płacić więcej niż silniejsi. W przypadku propozycji dotyczących pakietu klimatyczno-energetycznego "obecne rozwiązania urągają solidarności".
W opinii biznesmena Jana Kulczyka (zastąpił on niedawno Michaiła Gorbaczowa na stanowisku szefa Międzynarodowego Zielonego Krzyża - organizacji ekologicznej założonej przez ostatniego przywódcę ZSRR tuż po zorganizowanym w 1992 r. w Rio de Janeiro "Szczycie Ziemi" - PAP), ochrona środowiska nie jest sprawą pojedynczych krajów i jeżeli wszystkie państwa nie będą mówiły jednym głosem, to osiągnięcie kompromisu będzie trudne.
Laureat pokojowej Nagrody Nobla, argentyński architekt i rzeźbiarz Adolfo Perez Esquivel powiedział, że kiedy w części Europy panował imperializm sowiecki, to w jego ojczyźnie i krajach sąsiednich mówiono o "imperializmie Ameryki Północnej". "Każdy imperializm jest zły dla narodu, który jest mu poddany" - przekonywał.
Zdaniem Esquivela, nie ma wolnego rynku. "To oszustwo. Nasze kraje Ameryki Łacińskiej nie są niezależne. Rządzą wielkie międzynarodowe interesy i koncerny. To jest wykorzystywanie" - dowodził.
Argentyńczyk mówił także, że po upadku Muru Berlińskiego pozostały na świecie inne mury i podziały, jak np. konflikt między Palestyną a Izraelem.
Sekretarz generalny OBWE Marc Perrin de Brichambaut powiedział natomiast, że sposobem na kryzys może być ład międzynarodowy oraz dobre rządy w poszczególnych krajach, stawiające np. na "sprawiedliwy podział dóbr". Jego zdaniem, ofiarą obecnego kryzysu mogą być w Europie państwa, których gospodarka opiera się na imporcie źródeł energii. "Kraje te wymagają pomocy i wsparcia" - dodał.
Sesję "Kierunki rozwoju świata - jak możemy stawić czoła kryzysowi?" prowadził minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski.
"Panie Lechu, pan się nie przejmuje tym, co niektóre karły moralne w tej chwili wygadują. Oni są dzisiaj odważni w gębie, a pan był odważny wtedy, gdy to było trudne - 30 lat temu. I za to jesteśmy panu wdzięczni - powiedział pod adresem Wałęsy szef MSZ. Jego słowa sala nagrodziła oklaskami.
Na koniec trzeciej sesji konferencji uczestnicy obejrzeli nagraną wcześniej na wideo wypowiedź byłego premiera Hiszpanii, JosÚ MarÝi Aznara. Podkreślił on rolę Wałęsy w historii Europy i świata. Przypomniał słowa byłego polskiego prezydenta, że wolność jest nie tylko prawem, ale też wspólnym obowiązkiem.
Aznar zaznaczył, że przykład Wałęsy, który walczył o wolność, o godność ludzką, był ważny tylko w XX wieku, ale jest też istotny dla dzisiejszego świata. "Dziękuję, Lechu, za twoją inspirację, dziękuję za twoją pracę. Potrzebujemy twojego oddania dla lepszej Europy i dla nadziei przyszłości" - zakończył Aznar.
Podsumowując konferencję b. premier Jerzy Buzek mówił o różnych wymiarach solidarności - od tej codziennej, na poziomie rodziny, poprzez m.in. solidarność międzynarodową aż do solidarności globalnej. Jako przykład tej ostatniej podał m.in. dbałość o środowisko naturalne.
Kończąc konferencję Wałęsa zaprosił na kolejną rocznicę przyznania mu Nobla - za ćwierć wieku. "Zapraszam wszystkich na 50- lecie. Zamierzam tu przybyć" - dodał.
"Dziękuję wszystkim, którzy brali udział w tej pięknej uroczystości (...) Jeżdżę po wszystkich kontynentach, ale takiego klimatu, takiego działania, wierzcie mi szczerze, nie dlatego, że to jest moje - nie spotkałem. To jest budujące i daje nadzieję na znalezienie rozwiązań" - dodał b. prezydent.
Zdaniem Wałęsy, jeśli nie znajdzie się ogólnoświatowych, wspólnych wartości, "nie uda się nam znaleźć dobrych rozwiązań dla przyszłości". W ocenie b. prezydenta, w niektórych obszarach państwa poradzą sobie samodzielnie, ale w innych "jeśli nie będziemy poddani kontroli globalnej, to zakładam się o wszystko, że nie przeżyjemy tego stulecia".
Na zakończenie Wałęsa dziękował wszystkim uczestnikom uroczystości 25-lecia przyznania mu Pokojowej Nagrody Nobla. "Chcę bardzo podziękować, że byli zawsze z nami w momencie trudnym, w momencie walki, w momencie przeobrażeń i dzisiaj znów są ze mną" - podkreślił.
Wśród gości konferencji byli m.in. minister sprawiedliwości Zbigniew Ćwiąkalski, finansów - Jacek Rostowski, a także Andrzej Celiński, Aleksander Gudzowaty, Marek Kamiński, Jan Lityński, Janusz Pałubicki, Krzysztof Pusz, Marek Safjan, Janusz Śniadek, Mieczysław Wachowski i Henryk Wujec. Słuchaczami konferencji była też młodzież, która brała udział w projekcie "Ekspres Solidarności".
Przedsięwzięciem towarzyszącym konferencji jest wieczorny koncert trójmiejskiego jazzmana, Leszka Możdżera. W niedzielę w Bazylice Mariackiej w Gdańsku planowana jest msza święta w intencji Lecha Wałęsy.pap, keb