Koniec szwajcarskiego El Dorado

Koniec szwajcarskiego El Dorado

Dodano:   /  Zmieniono: 
Jesteśmy świadkami upadku wieloletniej tradycji, z której słynęła Szwajcaria. Pierwszy bank szwajcarski odstąpił od bezwzględnej lojalności wobec klientów i ugiął się przed żądaniami amerykańskiego urzędu podatkowego.
Chociaż zamiłowanie do europejskiej tradycji i kultury to wielka wartość, to akurat nad - działającymi od średniowiecza -  bankami szwajcarskimi nie ma powodu wylewać łez. Nie ma się co czarować: dobrobyt tej bajecznej alpejskiej krainy nie wywodzi się z czekolady Milka, serów z dziurami, zegarków czy scyzoryków. Szwajcarzy od stuleci, a szczególnie w burzliwym wieku XX dochody czerpali z prowadzenia najlepszych przechowalni pieniędzy.

Najlepszych, bo doskonale prowadzonych, ale przede wszystkim kompletnie niezależnych i niezwykle dyskretnych. Przez lata z ich usług mógł korzystać każdy: porządni ludzie, wielcy tego świata, politycy, oszuści podatkowi, złodzieje, bandyci i masowi ludobójcy. Szwajcarscy bankierzy – podobnie jak paserzy - nie pytali o rodowód gromadzonych pieniędzy.  Było to może niezbyt etyczne, ale za to niezwykle dochodowe. Bezpieczeństwa gromadzonych skarbów bronił początkowo niedostępny górzysty teren, a potem neutralność.

Pod koniec lat 90. głośna była sprawa konfliktu szwajcarsko-żydowskiego na tle majątków zgromadzonych w tamtejszych bankach przez ofiary Holocaustu. Bankierzy nie chcieli oddać ich spadkobiercom ponieważ nie istniały świadectwa zgonu pomordowanych.

Dziś Szwajcaria kapituluje przed amerykańskim urzędem podatkowym i można sądzić, że wraz z tym ustępstwem UBS  - największego banku Szwajcarii (przechowuje ponad 100 miliardów dolarów) – staną się najzwyklejszymi na świecie instytucjami. 

Na co Szwajcaria może teraz postawić? Zarobione przez lata pieniądze zostały mądrze zainwestowane w turystykę, ekologię i zaawansowane technologie.