Naukowcy ostrzegają, że awaria w tym miejscu, podobna do eksplozji na platformie wiertniczej Deepawater Horizon w Zatoce Meksykańskiej, może spowodować rozlanie się plamy ropy nie tylko na plaże na Kubie, lecz także na Florydzie. Nie wiadomo, czy hiszpański koncern i współpracująca z nim firma włoska mają możliwości skutecznego zatamowania ewentualnego wycieku ropy - jak to uczynili, po paru miesiącach, specjaliści z BP.
Kuba nie ma większego doświadczenia w poszukiwaniach i eksploatacji ropy. Eksperci obawiają się w związku z tym, że może sobie nie poradzić z ewentualną awarią. W przypadku katastrofy w zatoce z BP współpracowali specjaliści z rządu USA. Sprawę komplikuje dodatkowo embargo USA wobec Kuby. Zabrania ono firmom amerykańskim robienia interesów na Kubie, gdzie cały przemysł jest pod kontrolą państwa. Ocenia się, że jeśli złoża ropy naftowej pod dnem morskim u wybrzeży Kuby będą eksploatowane, może to poważnie wzmocnić kubańską gospodarkę.
PAP, arb