Ekonomiści: płaca minimalna szkodzi polskiej gospodarce

Ekonomiści: płaca minimalna szkodzi polskiej gospodarce

Dodano:   /  Zmieniono: 
fot. sxc
Od przyszłego roku za pracę na pełnym etacie nie można będzie płacić mniej niż 1386 złotych brutto. Ekonomiści alarmują. Płaca minimalna nie tylko nie ma uzasadnienia, ale wręcz szkodzi gospodarce.
Dyskusja o podniesieniu płac minimalnych była w tym roku wyjątkowo burzliwa. Choć związki zawodowe domagały się podniesienia jej o blisko 200 złotych (z dotychczasowych 1317 do 1500 zł), rząd pozostał przy swojej propozycji. Choć pierwotny kompromis opiewał na sumę 1408 złotych, rząd we wtorkowym głosowaniu zadecydował o zmniejszeniu tej kwoty. Ostatecznie ustalono próg 1386 złotych miesięcznego minimalnego wynagrodzenia.

Choć podniesienie progu płacy minimalnej ma poprawić sytuację najsłabiej sytuowanych, ekonomiści alarmują, że może to mieć wręcz odwrotny skutek. Profesor Jan Winiecki, ekonomista i członek Rady Polityki Pieniężnej pisze: - Każda podwyżka płacy minimalnej powoduje zwolnienie z pracy tych, których wartość płacy w firmie jest wyższa od ich wkładu pracy. Wywiera też presję na przedsiębiorców, aby podnieśli płace wszystkim. Wyższe płace powodują wzrost kosztów, wzrost kosztów przekłada się na wzrost cen, wzrost cen powoduje spadek popytu i w efekcie sprzedaży. Właściciel firmy zmniejsza skalę produkcji, zwalniając tych pracowników, których wydajność – w warunkach nowych, wyższych płac – nie uzasadnia zatrzymania ich w firmie.

Ekspert Konfederacji Pracodawców Polskich Lewiatan Jeremi Mordasiewicz nie wyobraża sobie likwidacji płac minimalnych. Przekonuje jednak, że ciągłe ich podnoszenie może prowadzić do rozwoju szarej strefy. - Średnia pensja na Mazowszu to 3200 złotych, ale na wschodzie Polski około 2000 złotych. Dla firm z tych regionów konieczność podnoszenia płacy minimalnej to duży problem - podkreśla Mordasewicz. - Scenariusz może być taki, że pracodawcy zwolnią ludzi, którzy nie zarabiają na swoje pensje, by zatrudnić ich na czarno - dodaje.

Związki zawodowe bronią płac minimalnych. Ich zdaniem jest to bariera ograniczająca pracodawców przed wykorzystywaniem pracowników. Wiceszefowa OPZZ  Wiesława Taranowska przekonuje, że w każdym zakładzie pracy świadczenia są uzależnione od poziomu płacy minimalnej.

Obecny poziom płacy minimalnej to około 40 proc. średniej krajowej. Proporcje są zbliżone do zeszłorocznych, choć nominalnie z roku na rok dysproporcja się powiększa. Nie możemy się równać z krajami starej Unii jak Francja, Holandia czy Wielka Brytania, tam świadczenia minimalne są nominalnie cztery razy wyższe. W gronie nowych państw Unii wypadamy najlepiej.

Między postulatami związkowców a ekonomistów jest istna przepaść. Pierwsi chcą podniesienia płacy minimalnej do poziomu krajów zachodnioeuropejskich, drudzy całkowitego jej zniesienia. Wicepremier Waldemar Pawlak proponuje inne rozwiązanie. Chce powiązać płacę minimalną z kondycją gospodarki. Jeśli PKB rosłoby, to w górę szłyby także płace minimalne. Spadek dynamiki PKB oznaczałby mniejsze wynagrodzenia minimalne.

ja, money.pl