Najtłumniej Francuzi wyszli na ulice w Paryżu: zgromadziło się tam 65 tys. osób - według policji i 330 tysięcy - według organizatorów. Pochody liczące co najmniej kilkadziesiąt tysięcy uczestników przeszły m.in. w Marsylii, Tuluzie i Rennes. W korowodach w stolicy Francji i w innych miastach widać było tysiące licealistów i studentów, którzy po raz pierwszy dołączyli do manifestacji w obronie obecnego systemu emerytalnego. "Sarko, twój koniec nadchodzi, na ulicę wyszli młodzi!" - wołali pod adresem prezydenta Nicolasa Sarkozy'ego. "Gonią do pracy starego, bezrobocie dla młodego" - głosił jeden z transparentów.
Jednocześnie z manifestacjami przez cały dzień trwał we Francji strajk generalny w sektorze publicznym i części prywatnego. Protest objął m.in. transport, szkoły podstawowe i średnie, energetykę, rafinerie, urzędy, służbę zdrowia, pocztę i media publiczne. Odwołano też połowę połączeń z paryskiego lotniska Orly i 30 proc. z największego stołecznego terminalu Roissy-Charles de Gaulle. Także o 30 proc. mniej lotów obsługiwało podparyskie lotnisko w Beauvais, skąd odlatują do Polski samoloty tanich przewoźników.
We Francji kursuje obecnie jedynie co trzeci superszybki pociąg TGV i zaledwie od 30 do 40 proc. innych połączeń. Bardzo zakłócony był też ruch kolejek podmiejskich w aglomeracji paryskiej. Związkowcy na kolei państwowej SNCF i transportu publicznego aglomeracji paryskiej (RATP) zapowiedzieli już kontynuację strajku w środę.
Strajk objął też, według agencji AFP, 11 z 12 francuskich rafinerii. W trzech z nich, m.in. w Donges na zachodzie kraju, wstrzymano całkowicie produkcję. Związki ostrzegają przed przedłużeniem protestu, który może spowodować, że za tydzień zabraknie paliwa na francuskich stacjach benzynowych. Tę groźbę zwiększa jeszcze strajk załogi portu w Marsylii, gdzie od 16 dni czekają na rozładunek dziesiątki tankowców z surową ropą naftową i produktami petrochemicznymi.
Mimo protestów premier Francois Fillon powtórzył w parlamencie, że "doprowadzi reformę emerytalną do końca". Po poprzednich wrześniowych manifestacjach i strajkach prezydent Sarkozy zapowiedział możliwość pewnych ustępstw wobec protestujących. Podtrzymał jednak główne założenia reformy, w tym podniesienie o dwa lata wieku emerytalnego z obecnych 60 lat. Projekt nowej ustawy emerytalnej przyjęło już 15 września w pierwszym czytaniu Zgromadzenie Narodowe, izba niższa francuskiego parlamentu. Obecnie rozpatrują go senatorzy.
PAP, arb