Na daczy można zarobić

Na daczy można zarobić

Dodano:   /  Zmieniono: 
Najwięcej - bo aż 13 tys. za metr kw. - płaci się w Zakopanem (fot. Wikipedia)
Nieruchomości wakacyjne, czyli domy lub apartamenty kupowane nie tylko z myślą o własnym wypoczynku, ale także o czerpaniu zysku z wynajmu, to w Polsce rozwijający się segment rynku. Oferta jednak przeznaczona jest dla zamożnych.

Najdroższe są apartamenty nad morzem. Za metr kwadratowy w  Juracie trzeba zapłacić nawet 20 tys. zł. W górach jest trochę taniej - w najdroższym Zakopanem - ceny sięgają 13 tys. złotych za metr kw. Oznacza to, że lokal o powierzchni 50 metrów kw. w prestiżowej inwestycji w Juracie kosztuje okrągły milion złotych, a w stolicy Tatr - 650 tys. zł. Mniej zamożni mogą szukać tańszych lokalizacji lub inwestować w tańsze opcje np. condohotele. We Władysławowie "moduł hotelowy", czyli pokój z łazienką kosztuje 200 tys. zł

Tak zwany drugi dom w miejscowości wypoczynkowej lub w kurorcie, to na zachodzie Europy zjawisko dość częste. Drugi dom, to nie tylko miejsce do spędzania urlopu i weekendów, ale także lokata kapitału i sposób na czerpanie zysków z wynajmu, gdy z domu czy  apartamentu nie korzysta właściciel. Opieką nad takim domem zajmują się wyspecjalizowane firmy zarządzające, które zapewniają hotelową obsługę (wymianę pościeli, ręczników, sprzątanie, przechowywanie kluczy). Analitycy rynku i deweloperzy są zgodni - amatorzy apartamentów wakacyjnych raczej nie mogą obecnie liczyć na znaczne obniżki cen, ale na promocje - tak.

Za apartament wakacyjny w polskich górach trzeba zapłacić od 4,2 do 13 tys. zł za metr kw. Wszystko zależy od metrażu, wykończenia i lokalizacji. Cena 4,2 tys. zł za metr kw., to cena za niewykończony lokal o powierzchni 100 mkw. w Ustroniu. Najwyższe ceny - ok. 13 tys. zł za metr kw. - osiągają apartamenty w  Zakopanem. Nad morzem rekordy cenowe bije Jurata - tu ceny w prestiżowych lokalizacjach dochodzą do 20 tys. zł za  metr. Drogo jest też w Kołobrzegu (14 tys. zł za metr) i Świnoujściu (11 tys. zł). Najtańsze apartamenty (6 tys. zł za metr kw.) kupimy w Międzywodziu i Łukęcinie.

Katarzyna Lubaś, analityk z Centrum AMRON podkreśla, że dzięki danym z systemu Analiz i Monitorowania Rynku Obrotu Nieruchomościami (instytucji powołanej przez banki do zbierania informacji m.in. o cenach transakcyjnych na rynku nieruchomości) potwierdza podawany przez deweloperów zakres cenowy tego segmentu nieruchomości. - Ceny nominalne - podobnie jak na całym rynku nieruchomości mieszkaniowych od początku kryzysu - a więc 2008 r. zmieniały się nieznacznie, co oznacza, że w ujęciu realnym, przy uwzględnieniu inflacji, spadły - tłumaczy. Podobnie uważa prof. Jacek Łaszek ze Szkoły Głównej Handlowej, szef Zespołu ds. Rynku Nieruchomości w Instytucie Ekonomicznym NBP. - Ten segment rynku należy zaliczyć do dóbr luksusowych, dlatego obniżki cen nie są tu takie oczywiste, jak gdzie indziej - powiedział.

Według pochodzącej z Danii firmy Kristensen Group, która specjalizuje się wyłącznie w budowie nieruchomości wakacyjnych w Polsce i za granicą, stopa zwrotu z inwestycji wynosi co najmniej 5-7 proc. rocznie. - Oprócz zysków z wynajmu, właściciele otrzymują konkretną wartość w postaci luksusowego apartamentu, położonego w  wyjątkowej lokalizacji w miejscowości turystycznej lub w kurorcie - wyjaśnia dyrektor handlowy Kristensen Group Jacek Twardowski. - Stopa zwrotu na poziomie 5-7 proc. wygląda atrakcyjnie, zwłaszcza w porównaniu z lokatami bankowymi, ale  trzeba pamiętać, że wbrew panującemu jeszcze do niedawna powszechnemu przekonaniu, że na nieruchomościach nie można stracić, inwestowanie w nie wiąże się z pewnym ryzykiem. Nie można zakładać, że w długim okresie zyski z nieruchomości będą gwarantowane, a  wartość naszego apartamentu będzie tylko rosła. Trzeba również brać pod uwagę relatywnie niską płynność tego typu inwestycji - ostrzega jednak analityk AMRONU Jerzy Ptaszyński.

PAP, arb