Po przerwaniu dostaw z Egiptu Izrael był zmuszony sprowadzać gaz w pilnym trybie z innych źródeł. Elektrownie dostały też zgodę na produkcję prądu ze spalania oleju napędowego; jest to jednak droższe i powoduje większe zanieczyszczenie środowiska naturalnego. Minister finansów Izraela Juwal Steinic powiedział, że cena na energię początkowo miała wzrosnąć aż o 20 proc., ale udało się tego uniknąć dzięki decyzji resortu o zmniejszeniu podatków, w tym akcyzy, którymi obłożone są transakcje paliwowe.
Decyzja o podwyżce cen prądu została skrytykowana przez organizatorów masowych protestów przeciwko wzrostowi kosztów utrzymania. Uznali ją za lekceważenie opinii publicznej. Również szef izraelskiej federacji związków zawodowych (Histadrut) Ofer Eni oznajmił, że zezwalając na podniesienie ceny prądu, rząd wykazał się brakiem wrażliwości społecznej. Przeciwnicy podwyżki alarmują, że spowoduje ona kolejną lawinę wzrostu cen towarów i usług.
W Izraelu od kilku tygodni trwają wielotysięczne demonstracje przeciwko drożyźnie, a przede wszystkim kosztom kupna i wynajmu mieszkań oraz cenom żywności, które - jak wskazują protestujący - są wyższe w Izraelu niż w USA i krajach europejskich.
PAP, arb