MFW i UE będą sprawdzać, czy Włosi reformują gospodarkę?

MFW i UE będą sprawdzać, czy Włosi reformują gospodarkę?

Dodano:   /  Zmieniono: 
Silvio Berlusconi (fot. WPROST)Źródło:Wprost
Szczyt G20 w Cannes zdominowały obawy o strefę euro - do zmartwień o Grecję dołączył niepokój o to, czy Włochy wdrożą obiecane reformy gospodarcze. Rzym zgodził się na monitorowanie reform przez MFW i UE - podała agencja Reutera. Informacja ta została jednak zdementowana przez stronę włoską.
Sytuacja w Grecji i we Włoszech oraz brak jasnych, szczegółowych informacji, jak właściwie ma działać Europejski Fundusz Stabilizacji Finansowej (EFSF), są przedmiotem szczególnej troski liderów G20. Agencja Reutera podała, cytując anonimowego, wysokiego rangą urzędnika UE, że zarówno MFW, jak i UE będą sprawdzać, jak Włochy realizują swoje reformy i spełniają ich założenia. Tymczasem włoskie źródła oficjalne zdementowały te doniesienia. Rozmówca agencji Ansa wyjaśnił, że władze Włoch są gotowe poprosić MFW o ewentualne "porady" tylko w sprawie wcielenia w życie konkluzji szczytu UE. Ponadto, jak poinformowano, takie ewentualne porady ze strony MFW będą towarzyszyć działaniom Komisji Europejskiej.

Uczestnicy szczytu pracowali 3 listopada nad roboczą wersją dokumentu, który instruuje poszczególne kraje, w jaki sposób mają one stabilizować globalną gospodarkę. Jeśli dokument ten wejdzie w życie, Włochy zostaną zobowiązane do wdrożenia wszystkich reform do 2013 roku. "Premier Włoch Silvio Berlusconi znów znalazł się pod szczególnie silną presją, ponieważ jego rząd nie zdołał wypracować klarownego i szybko działającego planu wzrostu" - pisze AP. Przywódcy Francji i Niemiec oraz szefowie MFW i Europejskiego Banku Centralnego oczekują, że Włochy "nie tylko ogłoszą reformy, ale też je wdrożą" - powiedział anonimowo jeden z europejskich uczestników szczytu.

Sytuacja w najbardziej zagrożonych krajach strefy euro niepokoi partnerów UE do tego stopnia, że nalegają oni na otoczenie Włoch, Hiszpanii i Grecji ochronną ścianą ogniową - napisał Reuters, cytując ministra finansów Japonii Juna Azumi, który stwierdził, że "rynek nie ma zaufania ani do EFSF", ani do ogarniętych kryzysem "peryferyjnych krajów eurolandu".

PAP, arb