Reanimowanie bankruta

Reanimowanie bankruta

Dodano:   /  Zmieniono: 
"Poczekalnia" Jacka Kaczmarskiego - dobrze oddaje atmosferę obecnej sytuacji gospodarczej i celnie komentuje pomysły ministra finansów Grzegorza Kołodki.
Kołodko podstawia nogę wolnemu rynkowi
Polecam wszystkim piosenki Jacka Kaczmarskiego. Zawierają treści, które wiele mówią nie tylko o dylematach mrocznych czasów socjalizmu, ale i o dzisiejszej rzeczywistości. Szczególnie jedna z nich - "Poczekalnia" - dobrze oddaje atmosferę obecnej sytuacji gospodarczej i celnie komentuje pomysły wicepremiera i ministra finansów Grzegorza Kołodki. Przypomnijmy refren: "Uwierzyliśmy megafonom/Pomarzyć w cieple dobra rzecz/Po co stać w deszczu na peronie/Zamiast w fotelu miękkim lec".
Minister demoralizuje
Już studenci pierwszego roku ekonomii uczą się o oczyszczającej roli cyklicznych recesji - w ich wyniku najgorsze firmy padają, a lepsze, które są w stanie poprawić swoją konkurencyjność, zaczynają rosnąć. Gospodarka podnosi się z dna dekoniunktury silniejsza, pozbawiona balastu złych, nieefektywnych przedsiębiorstw, pojawia się wzrost gospodarczy, rośnie zatrudnienie. Jeżeli te mechanizmy nie działają, bo są zaburzone interwencjami polityków, wówczas słabe firmy tracą motywację do walki o rynek i poprawę wyników finansowych. Ciągną gospodarkę w dół, faza ożywienia gospodarczego jest krótka i słaba, wzrost rachityczny, a bezrobocie wysokie. Pakiet trzech ustaw ratunkowych zaproponowany przez ministra finansów ("plan Kołodki") i zatwierdzony przez rząd w zeszłym tygodniu jest przykładem takiej właśnie interwencji -  niesolidnym dłużnikom, którzy powinni upaść, daje drugie życie, a rzetelnym biznesmenom wysyła jasny komunikat: jesteście naiwniakami. Po co było oszczędzać, inwestować, szukać nowych pomysłów, rozwijać firmę i płacić podatki? Wystarczyło żyć na kredyt, krzyczeć głośno, że pieniądze się kończą, i spokojnie czekać, aż państwo odpuści nam winy.
Urzędnik rozgrzeszy
System nakazowo-rozdzielczy mieliśmy w Polsce przez czterdzieści lat, zbankrutował z wielkim hukiem, więc wydawało się, że już nie wróci. Tymczasem rząd proponuje ustawy nakazujące pewne zachowanie - na przykład utrzymanie zatrudnienia, przedstawienie biznesplanu - a w zamian rozdziela ulgi i przywileje podatkowe. Jeśli się nie będzie przestrzegać nakazów, to się straci przywileje. Co więcej, na konferencji prasowej wiceminister finansów Irena Ożóg zapewniała, że nie będzie mowy o uznaniowości urzędników, że wszystkie warunki umorzenia firmom długów zostaną określone ustawowo. Projekt ustawy o restrukturyzacji należności zakłada jednak, że jednym z warunków "odpuszczenia" zaległych podatków i składek, jest dołączenie do wniosku programu restrukturyzacji. Jeżeli z analizy wniosku i biznesplanu wynika, że zamierzone działania będą prowadzić do poprawy konkurencyjności firmy, zwiększenia obrotów, zyskowności, wzrostu zadłużenia, to wydawana jest decyzja o warunkach umorzenia długów. Czy nie oznacza to, że urzędnik skarbowy, ZUS lub samorządu będzie arbitralnie oceniał, czy firma ma mieć umorzone długi, czy też nie, albo decydował o rozłożeniu opłaty restrukturyzacyjnej na raty?
Cień Orwella
Trudno się oprzeć wrażeniu, że rząd dzieli firmy na równe i równiejsze. Równiejsze to te, które mają strategiczne znaczenie dla gospodarki, oraz ich dostawcy. Oni zapłacą za umorzenie długów 1,5 proc. ich wartości, podczas gdy równi - czyli wszystkie pozostałe zadłużone przedsiębiorstwa - dziesięć razy więcej. Wiem, wiem, rynkowa wycena przeterminowanych zobowiązać może być różna. Ich wartość w wypadku kompletnego bankruta może być bliska zeru, a w wypadku innych firm może znacznie przekraczać 15 proc. Jeśli jednak mechanizm przyjęty przez rząd ma chociaż częściowo odzwierciedlać logikę rynku, to znaczy, że na liście firm o znaczeniu strategicznym dla polskiej gospodarki są sami bankruci!
W świat absurdów rodem z Orwella zagłębiamy się dalej, czytając w uzasadnieniu do ustawy o restrukturyzacji należności, że celem oddłużenia jest między innymi "przywrócenie płynności finansowej firmom". Będzie dokładnie odwrotnie. Darowanie długów, które i tak nie były spłacane, jest operacją bilansową, a płynność może poprawić tylko przywrócenie zdolności do wypracowywania zysku (na przykład na skutek prywatyzacji firmy państwowej) lub zmniejszenie obciążeń podatkowych. Restrukturyzacja rządowa wymaga wniesienia opłaty, co pogorszy płynność firmy, bo oznacza odpływ funduszy z jej kasy. Rząd nawet oszacował, że z przedsiębiorstw do budżetu odpłynie 1,9 mld zł, a do ZUS i innych funduszy - 1,7 mld zł.
I jeszcze jeden kwiatek. Biznesplany składane przez firmy ubiegające się o umorzenie długów mają przewidywać między innymi tworzenie nowych miejsc pracy. Największymi dłużnikami są kopalnie, huty, PKP, rozumiem więc, że mają one przedstawić programy, które będą sprzyjały wzrostowi zatrudnienia w tych przedsiębiorstwach... A wydawałoby się, że od 12 lat zdążamy w przeciwnym kierunku.
Krzysztof Rybiński
Główny ekonomista BPH PBK

Pełny tekst "Reanimowanie bankruta" w najnowszym 1027 numerze tygodnika "Wprost", w sprzedaży od poniedziałku 29 lipca.
W numerze także: Kinomaniak domowy (Zwiastun filmu "Władca pierścieni: Dwie wieże", zyskał miano Lord of the Download - w ciągu 24 godzin od pojawienia się w sieci ściągnęło go niemal dwa miliony internautów...)
Trybunał wyborców (Najbardziej znani politycy otrzymują miesięcznie po 300-400 listów. Większość to prośby o pomoc, zaproszenia, ale także donosy, skargi od "ofiar systemu", wyroki samozwańczych sędziów...)