Łzy pracownika, szantaż pracodawcy
Pracownicy zespołów orzekających powiedzieli, że czasami dochodzi w komisjach do dramatycznych scen: niepełnosprawni płaczą, opowiadają o trudnej sytuacji życiowej, czasami mówią wprost, że po wyższy stopień niepełnosprawności wysłał ich pracodawca. Z takimi stwierdzeniami spotkali się np. pracownicy zespołu orzekającego w Ostródzie. Dokładne dane, ile osób złożyło wnioski o zmianę stopnia niepełnosprawności, i w ilu przypadkach zostały one uwzględnione przez zespoły orzekające, okaże się po zakończeniu roku. - Zespół wydaje średnio rocznie około 5 tysięcy decyzji - wyliczała przewodnicząca Miejskiego Zespołu Orzekania o Niepełnosprawności w Białymstoku Marzena Andrzejewska. Według jej oceny ok. tysiąca wniosków złożyli ci niepełnosprawni, których zmusili do tego pracodawcy. - Wprost w dokumentach nie ma oczywiście takiej przyczyny, bo być nie może. Jest jedynie mowa o pogorszeniu stanu zdrowia, bo formalnie tylko taki powód może być podany - podkreśliła. Przyznała, że wiedzę o przymuszaniu do zmiany stopnia niepełnosprawności czerpie z rozmów z niepełnosprawnymi, którzy się do tego przyznawali, podkreślając, że zależy im na utrzymaniu miejsc pracy.
"Niepełnosprawny ma mi się opłacać"Członkowie komisji orzekającej o niepełnosprawności w woj. warmińsko-mazurskim podkreślają, że wnioski o podwyższenie stopnia niepełnosprawności składają masowo m.in. ochroniarze i sprzątaczki. Jedna z takich osób zatrudniona w Olsztynie jako sprzątaczka powiedziała, że szef podczas rozmowy w cztery oczy zasugerował jej, że "albo załatwi sobie stopień umiarkowany, albo jej zatrudnienie może mu się nie opłacać". - Koleżanki opowiadały, że im także tak mówił - zaznaczyła. Dodała, że rozmowy te odbywały się na początku 2011 roku, a pracodawca dał jej rok na zebranie dokumentacji medycznej, potrzebnej do przekonania zespołu orzekającego, że jej stan zdrowia się pogorszył.
Prezes spółdzielni inwalidów w Elblągu Jerzy Dymitrowicz, który od lat zatrudnia wyłącznie osoby niepełnosprawne, powiedział, że takie zachowania są typowe dla zatrudniających osoby, które często mają orzeczoną niepełnosprawność nie z powodu widocznego kalectwa, ale stwierdzoną na podstawie dokumentacji medycznej poświadczającej długotrwałą chorobę. Zdaniem Dymitrowicza bywa, że takie orzeczenia są "naciągane". - Nie ma się więc co dziwić, że pracodawcy, którzy nie są nastawieni na pomoc niepełnosprawnym, a na zyski związane z prowadzeniem zakładu pracy chronionej, chcą mieć pracownika zdrowego, tylko formalnie jak najbardziej niepełnosprawnego - powiedział Dymitrowicz.
PRFON: bez komentarza
Zdaniem prezesa spółdzielni inwalidów zmiana przepisów dotycząca pracy niepełnosprawnych ma na celu wyeliminowania rzeczywistych niepełnosprawnych z rynku pracy. Oprócz zwiększonego dofinansowania z PEFRON pracodawcy po nowym roku będą mogli wymagać od osoby niepełnosprawnej w stopniu umiarkowanym dłuższego czasu pracy - nie 7 godz. dziennie, jak jest teraz, a 8 godz. Rzecznik prasowy PFRON Tomasz Leleno odmówił komentarza, argumentując, że reprezentowana przez niego instytucja jedynie wykonuje zapisy ustawy o zatrudnianiu niepełnosprawnych. Z kolei Biuro Pełnomocnika Rządu do Spraw Osób Niepełnosprawnych przy Ministerstwie Pracy i Polityki Społecznej poinformowało, że "nie otrzymuje zgłoszeń dotyczących dokonywania wymuszeń przez pracodawców na osobach niepełnosprawnych zmiany stopnia niepełnosprawności z lekkiego na umiarkowany".
PAP, arb