"Bilans: Francja ma dziś o 385 fabryk mniej niż na początku 2009 roku" - podaje dziennik, zaznaczając, że dezindustrializacja kraju i przenoszenie zakładów produkcyjnych narzucają się jako jeden z głównych tematów prezydenckiej kampanii wyborczej w kwietniu i maju. W ostatnich trzech latach oprócz zamykania fabryk doszło również do redukcji zatrudnienia w 1170 czynnych zakładach i w rezultacie Francja straciła łącznie 100 tys. miejsc pracy.
"Rok 2012 zapowiada się jako trudny. Plany naprawy, zauważalne w 2010 roku, przerwano jednak już miesiące temu" - zauważa gazeta, podkreślając, że kryzys w roku 2008-2009 "gwałtownie przyspieszył" proces niszczenia francuskiej tkanki przemysłowej, trwający od pierwszego szoku naftowego z pierwszej połowy lat 70. Nawet jeśli przemysły: lotniczy, żywności i dóbr luksusowych nadal tworzą miejsca pracy, przemysł motoryzacyjny - który utracił 30 tys. miejsc pracy w ciągu trzech lat - oraz farmaceutyczny, wysokich technologii, chemiczny i metalurgiczny - kurczą się.
Większość kandydatów w nadchodzących wyborach prezydenckich ocenia, że Francję trzeba reindustrializować i pozwolić tutejszym firmom na odzyskanie części rynku.PAP, arb