W Warszawie takich mieszkań trafiło na rynek w pierwszym kwartale w Warszawie 4,9 tys., w Krakowie - 1,8 tys., we Wrocławiu - 1,6 tys., w Poznaniu - 1,5 tys., a w Gdańsku - 1,2 tys. - wynika z danych agencji Emmerson. Dla porównania, dwa lata temu, w pierwszym kwartale 2010 r. takich lokali było w Warszawie 4,5 tys., w Krakowie - 1,7 tys., we Wrocławiu - 800, w Poznaniu i Gdańsku - po 700.
Największą część oferty rynku pierwotnego gotowe lokale mieszkalne stanowią w Poznaniu (36,1 proc.), a najmniejszą we Wrocławiu (18,1 proc.). W stolicy mniej więcej co czwarte mieszkanie z oferowane pierwszej ręki jest już wybudowane (25,7 proc.), w Gdańsku jest to 21,1 proc., a w Krakowie - 18,6 proc.
Ilość wolnych mieszkań wyznacznikiem rynku mieszkaniowego
Zdaniem analityków liczba gotowych lokali mieszkalnych znajdujących się w sprzedaży może dużo powiedzieć o danym rynku mieszkaniowym. Zdaniem pełnomocnika zarządu w agencji Emmerson Jarosława Skoczenia gdy sytuacja zmierza w dobrym kierunku, deweloperom udaje się znaleźć kupców na mieszkania jeszcze przed ostatecznym ukończeniem inwestycji. - Duża liczba dostępnych ukończonych mieszkań świadczy o problemach firm z branży ze znalezieniem chętnych na nowe jednostki mieszkalne - powiedział.
Dodał, że firmy deweloperskie starają się sprzedać jak największą liczbę nowych lokali na wczesnym stadium wykonania, często jeszcze przed wbiciem przysłowiowej pierwszej łopaty. Dotyczy to zwłaszcza mniejszych deweloperów, którzy wykorzystują pozyskane w ten sposób środki na finansowanie kolejnych etapów inwestycji. Wynika to również z faktu, że obecnie banki przed przyznaniem kredytu inwestycyjnego na nowy projekt oczekują, żeby przynajmniej część nieistniejących jeszcze lokali miała już nowych właścicieli. Z tych względów w ofercie deweloperów coraz częściej można się spotkać z tzw. przedsprzedażą mieszkań z nierozpoczętych jeszcze projektów na korzystniejszych warunkach, niż ma to miejsce w przypadku inwestycji znajdujących się w zaawansowanym stadium realizacji.
Na rynku jest nadpodaż i deweloperzy nie chcą już budować
Jacek Bielecki z Polskiego Związku Firm Deweloperskich zwraca uwagę na fakt, że na rozwiniętym rynku pierwotnym za normalną należy uznać sytuację, gdy podaż nie jest wyższa od popytu o więcej niż 20 proc. - Te same proporcje dotyczą udziału mieszkań gotowych w całej ofercie rynku pierwotnego. Przekroczenie granicy 20 proc. oznacza przekroczenie granicy równowagi - powiedział Bielecki.
Dodał, że z powodu panującej na rynku nadpodaży wielu deweloperów rezygnuje z rozpoczynania nowych inwestycji. Potwierdzają to najnowsze dane GUS, z których wynika, że w marcu 2012 r., w stosunku do marca ub. r., liczba mieszkań, których budowę rozpoczęto spadła o 2,4 proc., a liczba wydanych pozwoleń na budowę o 18,7 proc.mp, pap