Jego zdaniem, zbiory kukurydzy mogłyby być wyższe, nawet o ok. 700 tys. ton, gdyby udało się zwalczyć szkodnika tej uprawy - omacnicę prosowiankę (gąsienica motyla). Jest ona obecna na plantacjach w niemal całym kraju, ale najbardziej atakuje uprawy na południu Polski.
Jak zaznaczył Szymańczak, wysokość zbiorów i plonów będzie różna w poszczególnych częściach kraju. Najlepszych można oczekiwać na południu Polski, najmniejszych - na północy kraju. Kukurydzę w Polsce zasiano w tym roku na powierzchni ok. 1 mln hektarów, z czego kukurydza z ok. 450 tys. ha zostanie przeznaczona na paszę (na kiszonkę), reszta zaś - na ziarno, z którego się m.in. wyrabia mąkę, kasze itp.
Plony kukurydzy mogą w zależności od regionu wynieść od 7-12 ton z hektara i będą na poziomie ubiegłego roku. Średnio może to być ok. 8 ton z ha - zaznaczył rzecznik. Według Szymańczaka, ceny kukurydzy w tym roku będą raczej wysokie. Podaż ziarna będzie bowiem mniejsza niż w poprzednim roku z powodu suszy w Rosji, Kazachstanie i na Ukrainie, na Węgrzech i w Bułgarii. Słabe zbiory spodziewane są także w Stanach Zjednoczonych, w Argentynie i w Chinach - wyliczał.
Obecnie kukurydza kosztuje obecnie ok. 900 zł za tonę i zdaniem Szymańczaka, nie stanieje, a raczej można spodziewać się niewielkiego wzrostu ceny. Zaznaczył on, że dotyczy to ziarna "suchego" o określonych parametrach, natomiast ziarno mokre skupowane jest znacznie taniej. Wyjaśnił, że zboże to musi drożeć, bo bardzo rosną koszty uprawy. Chodzi głównie o wysokie ceny oleju napędowego oraz nawozów sztucznych. Kukurydziane żniwa rozpoczną się w połowie września, najwcześniej zbierane będzie ziarno na południu kraju. W sumie zbiory potrwają przez 1,5 miesiąca, do końca października.