Ciężarówki ciągną przez Polskę do Kaliningradu. Rosjanie się spieszą

Ciężarówki ciągną przez Polskę do Kaliningradu. Rosjanie się spieszą

Dodano:   /  Zmieniono: 
W Rosji zmieniają się przepisy (fot. sxc.hu) Źródło: FreeImages.com
Polskie służby graniczne co dnia odprawiają kilkadziesiąt używanych ciężarówek, które sprowadzają do obwodu kaliningradzkiego rosyjskie firmy. Przedsiębiorcy chcą zdążyć do września, bo wtedy zmieniają się w Rosji przepisy dotyczące rejestracji takich aut.
Rosjanie sprowadzają do Rosji pojazdy od kilkunastu dni. Są to zarówno ciężarówki kupione w Polsce, jak i zachodniej Europie. - Nie jest to ilość, która paraliżowałaby pracę przejścia, wszystko odbywa się w miarę płynnie. Wiemy o tym, że w Rosji szykuje się zmiana przepisów dotyczących sprowadzania aut ciężarowych, funkcjonariusze wszystkich przejść mają odpowiednią wiedzę o tym i bez zbędnej zwłoki załatwiają wszelkie formalności - powiedziała Anna Mauch z zespołu prasowego warmińsko-mazurskiej straży granicznej.

Cło w górę

Komendant przejścia granicznego w Bezledach ppłk Mariusz Haraf wyjaśnił, że zmiana rosyjskich przepisów będzie polegać na tym, że po 1 września firmy transportowe będą musiały zapłacić więcej za oclenie i zarejestrowanie auta, które będzie mogło jeździć nie tylko po obwodzie kaliningradzkim, ale po całej Rosji.

- Zdarza się, że na przejście trafiają auta np. z niewłaściwymi tablicami, Rosjanie za to dostają mandaty. Zdaje się jednak, że ich cenę mają wkalkulowaną w operację sprowadzania auta, bo płacą mandat i jadą do Rosji - mówił Haraf.

Sytuacja standardowa

W weekend przez przejście w Bezledach jechały do Rosji ciężarówki-ciągniki i ciągniki z naczepami. Wiele aut miało polskie numery (kierowcy przyznawali, że kupili je w Polsce), ale były też auta na numerach niemieckich czy francuskich.

Wzmożony ruch dotyczący sprowadzania ciężarówek do Rosji obserwowany jest zawsze wtedy, gdy w Rosji czy obwodzie zmieniają się przepisy. Podobnie było w grudniu 2008 roku. - Wtedy przejścia były oblegane, wręcz paraliżowane. Był mróz, warunki były trudne, sytuacja napięta. Teraz jest zupełnie inaczej, jest mniej aut niż wtedy, radzimy sobie bez nerwów i stresu u obu stron - powiedziała Mauch.

zew, PAP