- Wśród wielu przywódców panuje przekonanie, że to byłby wstyd, w takim momencie zebrać się, debatować przez trzy dni i wyjechać bez decyzji o unijnym budżecie. W czasach, gdy pali się w wielu krajach, pokazać taką niemoc europejską to wstyd - zdradza w TVP Info szef Rady Gospodarczej przy Prezesie Rady Ministrów Jan Krzysztof Bielecki.
- Przed nami jeszcze pół maraton. Łatwo nie będzie. Każdy ma trochę inny cel - przyznaje i podkreśla, że Polska walczy o duże pieniądze. - Jak się przytnie 10 procent w kraju bałtyckim, to da kilkaset milionów, a jak się tyle samo przytnie u nas to będzie parę miliardów - wyjaśnia.
- Są kraje w znacznie trudniejszych sytuacjach, ostatnio jeden z ich premierów powiedział: "Skoro Polska sobie radzi, to po co jej pieniądze", co prowadziłoby do dość kuriozalnego nagradzania tych, którym się nie udało - ujawnia Bielecki.
Jego zdaniem, negocjacje budżetowe w UE to pewien rodzaj "spektaklu". - Oprócz ducha europejskiego ma on też bardzo wiele przesłań dla wyborców w poszczególnych krajach. Wielu premierów chce pokazać, że "wprawdzie u nas w kraju jest recesja i obcinamy wydatki, ale przynajmniej nie godzimy się na zamrożenie wydatków w Unii i tam też będziemy ciąć". I na tym ta cała gra polega - tłumaczy.
Szef Rady Gospodarczej przy Prezesie Rady Ministrów zaznacza też, że negocjacje, które prowadzi Polska są skomplikowane i wymagają różnych sojuszników do różnych ich etapów. - Z jednej strony jest grupa 15 krajów, skupionych wokół funduszu spójności. Ale z drugiej strony o rolnictwie lepiej rozmawiać z Francuzami niż z Brytyjczykami, bo ci ostatni rolnictwa prawie nie mają - podkreśla.
Były premier zdradza też, że Tusk ma kilka planów w zanadrzu. - Jeżeli się nie porozumieją, będą potrzebne nowe koalicje. Premier będzie ćwiczył ileś wariantów, a nie tylko przyglądał się, czy mu dadzą, czy nie dadzą - kończy Bielecki.
mp, TVP Info
- Są kraje w znacznie trudniejszych sytuacjach, ostatnio jeden z ich premierów powiedział: "Skoro Polska sobie radzi, to po co jej pieniądze", co prowadziłoby do dość kuriozalnego nagradzania tych, którym się nie udało - ujawnia Bielecki.
Jego zdaniem, negocjacje budżetowe w UE to pewien rodzaj "spektaklu". - Oprócz ducha europejskiego ma on też bardzo wiele przesłań dla wyborców w poszczególnych krajach. Wielu premierów chce pokazać, że "wprawdzie u nas w kraju jest recesja i obcinamy wydatki, ale przynajmniej nie godzimy się na zamrożenie wydatków w Unii i tam też będziemy ciąć". I na tym ta cała gra polega - tłumaczy.
Szef Rady Gospodarczej przy Prezesie Rady Ministrów zaznacza też, że negocjacje, które prowadzi Polska są skomplikowane i wymagają różnych sojuszników do różnych ich etapów. - Z jednej strony jest grupa 15 krajów, skupionych wokół funduszu spójności. Ale z drugiej strony o rolnictwie lepiej rozmawiać z Francuzami niż z Brytyjczykami, bo ci ostatni rolnictwa prawie nie mają - podkreśla.
Były premier zdradza też, że Tusk ma kilka planów w zanadrzu. - Jeżeli się nie porozumieją, będą potrzebne nowe koalicje. Premier będzie ćwiczył ileś wariantów, a nie tylko przyglądał się, czy mu dadzą, czy nie dadzą - kończy Bielecki.
mp, TVP Info