Pod Warszawą co drugi pracodawca wymaga znajomości chińskiego

Pod Warszawą co drugi pracodawca wymaga znajomości chińskiego

Dodano:   /  Zmieniono: 
Pod Warszawą co drugi pracodawca wymaga znajomości chińskiego (fot. sxc.hu) Źródło:FreeImages.com
W 2012 r. prawie połowa ofert pracy w powiecie piaseczyńskim wymagała znajomości języka chińskiego lub wietnamskiego. To za sprawą gigantycznego azjatyckiego centrum handlowego w Wólce Kosowskiej pod Piasecznem - pisze "Gazeta Wyborcza".
W Wólce Kosowskiej położonej 25 kilometrów od Warszawy prawie 20 lat temu powstało centrum handlu hurtowego. Sprzedawane jest tam praktycznie wszystko: od ubrań po sprzęt AGD. Towar pochodzi głównie z Chin i Wietnamu.

Socjologowie prowadzili badania na społecznością handlarzy centrum, by ocenić czy jest to tygiel kulturowy, czy też tykająca bomba społeczna. Jak wskazują jest to miejsce bardzo hermetyczne - przedsiębiorcy konflikty załatwiają po cichu.

- Z europejskiego punktu widzenia praca bez pieniędzy, tylko za mieszkanie i jedzenie, to wyzysk. A dla Wietnamczyka nie musi to być czymś negatywnym - mówią badacze uczestniczący w badaniu tego środowiska.

Centrum handlowe jest samowystarczalne. Poza barami działa tam też poczta, są liczni tłumacze, lekarze, kasyno, przedszkole międzynarodowe, usługi rachunkowe, bank, a nawet agencja wynajmu nieruchomości.  Według badaczy Wietnamczycy nieco lepiej od Chińczyków integrują się z lokalną społecznością.

- Słyszeliśmy opinie, że to tykająca bomba, że grozi nam inwazja Chińczyków. Niektórzy Polacy przekonują, że azjatyccy przedsiębiorcy dorobili się nieuczciwie, bo mają towar nieoclony, nie wydają faktur - opowiada jedna z osób badających społeczność kupców.

W ostatnich latach liczba Chińczyków i Wietnamczyków w gminie Lesznowola znacznie wzrosła. W 2005 roku było zameldowanych w niej 38 Chińczyków i 21 Wietnamczyków. W tym roku zameldowanych obywateli Chin jest 871, a Wietnamu - 525.

ja, "Gazeta Wyborcza"