Kierowcy wożący ładunki niebezpieczne, mimo zdanego egzaminu, nie mogli odebrać ADRów, bo resort spóźnił się z przetargiem na druk tych dokumentów. Odpowie za to wyłącznie jeden z urzędników – to zastępca dyrektora departamentu transportu - podaje RMF FM.
Za brak zaświadczeń nie odpowiedzą ministrowie ani wiceministrowie. Wiceminister odpowiedzialny za transport Tadeusz Jarmuziewicz twierdzi, to jeden z urzędników miał za to osobiście odpowiadać.
- Urzędnik miał osobiście zlecone zajęcie się tą sprawą, zawalił, jest opóźnienie, dlatego poniesie konsekwencje - tłumaczył Jarmuziewicz. - Ja tego doglądam, ja w części odpowiadam za to. Jeśli moi przełożeni uznają, że to spóźnienie jest tak dramatyczne w skutkach, jestem do dyspozycji - dodał wiceminister.
ja, RMF FM
- Urzędnik miał osobiście zlecone zajęcie się tą sprawą, zawalił, jest opóźnienie, dlatego poniesie konsekwencje - tłumaczył Jarmuziewicz. - Ja tego doglądam, ja w części odpowiadam za to. Jeśli moi przełożeni uznają, że to spóźnienie jest tak dramatyczne w skutkach, jestem do dyspozycji - dodał wiceminister.
ja, RMF FM