Rybiński: w Europie rozgrywa się dramat

Rybiński: w Europie rozgrywa się dramat

Dodano:   /  Zmieniono: 
fot. wprost 
„Obecną większość prognoz ekonomicznych dla Europy można podsumować jednym zdaniem: na razie jest źle, ale wkrótce będzie lepiej” – napisał ekonomista Krzysztof Rybiński w komentarzu dla „Dziennika gazety Prawnej”.
Zdaniem ekonomisty, reformy strukturalne przeprowadzone w wielu krajach zaczynają przynosić pozytywne efekty. Podkreśla, że widać to w strukturalnej poprawie bilansu obrotów bieżących. „Jeśli ten slang ekonomiczny przetłumaczyć na ludzki język, oznacza to, że drastyczne obcięcie kosztów pracy doprowadziło do poprawy konkurencyjności producentów w krajach południa Europy, zaczął rosnąć eksport, co powinno pomóc w ożywieniu gospodarek” – napisał.  Zaznacza jednak, że na ożywienie możemy poczekać znacznie dłużej. „Zarówno w USA, jak i w Chinach pojawiają się pierwsze sygnały nadchodzących problemów, w obu przypadkach ma to związek z bańkami na rynkach nieruchomości i wdrażanymi oszczędnościami” – wyjaśnia.

„W drugiej połowie roku USA i Chiny mogą raczej zwolnić, niż przyspieszyć” – przewiduje. Zaznacza jednocześnie, że prawdziwy dramat rozgrywa się w Europie. ”Według najnowszych prognoz Komisji Europejskiej wszystkie kraje PIGS będą w recesji w 2013 r., w tym Grecja już szósty rok. Bezrobocie w Grecji i Hiszpanii sięgnie 27 proc. i nie będzie jeszcze wyższe tylko dlatego, że wielu zdesperowanych ludzi przestało szukać pracy. W latach 2012–2013 zatrudnienie w Grecji spadnie o ponad 10 proc., co dziesiąty Grek straci pracę. W Hiszpanii i Portugalii spadnie ono o 7–8 proc. Dług publiczny Hiszpanii ma przekroczyć 100 proc. PKB w 2014 r. A przecież wiemy, że w minionych latach podobne prognozy się nie sprawdzały, były notorycznie zbyt optymistyczne” – wylicza i podkreśla, że kryzys rozlewa się na pozostałe kraje. 

A co z Polską? Rybiński pisze, że „najnowsza projekcja NBP przewiduje, że dołek koniunktury będzie w 2013 r., ze wzrostem nieco powyżej 1 proc., a potem wzrost przyspieszy do powyżej 2 proc. w 2014 r. i powyżej 3 proc. pod koniec 2015 r.”. Motorem wzrostu ma być ożywienie konsumpcji, ale ekonomista nie wierzy, że ożywienie konsumpcji w takiej skali jest prawdopodobne.  

Eb, Dziennik Gazeta Prawna