Wydawało się, że na polskim rynku jubilersko-biżuteryjnym jest już „pozamiatane”. 40 proc. tortu skupia w swoich rękach trzech wielkich graczy: Apart, Yes i W. Kruk. Resztę rynku dzieli między sobą ok. 10 tys. średnich i małych przedsiębiorców. I taka sytuacja panuje od lat. Ten idylliczny obraz sześć lat temu zakłóciło wrogie przejęcie W. Kruka przez Vistulę & Wólczankę SA (obecnie Vistula Group). Wszystko działo się jak w thrillerze. Była nieuchronność, bo każda spółka, która trafia na giełdę z niewielkim pakietem akcji w rękach głównych akcjonariuszy, musi się liczyć z ewentualnością wrogiego przejęcia. Były rozpalone ambicje i żądny sukcesu Rafał Bauer stojący wówczas na czele Vistuli & Wólczanki oraz wiecznie nienasycone fundusze inwestycyjne, a z drugiej strony rodzina Kruków, spadkobiercy ponad 170-letniej tradycji firmy i twórcy jej sukcesów. Teraz ten rynek znowu czekają zmiany, bo z giełdy New- Connect na główny parkiet GPW przeszła właśnie poznańska spółka Briju. – Chcemy dołączyć do wielkiej trójki. Rynek w Polsce nie jest jeszcze poukładany i jest szansa na zawalczenie z konkurencją – mówi Przemysław Piotrowski, prezes Briju.
Miliardy w luksusach
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.