GPW spodziewa się wzrostu rynku instrumentów pochodnych

GPW spodziewa się wzrostu rynku instrumentów pochodnych

Dodano:   /  Zmieniono: 
Warszawska Giełda Papierów Wartościowych, fot. Wprost 
20 czerwca tego roku zakończy się okres migracji z kontraktów na WIG20 z mnożnikiem 10 zł na kontrakty na WIG20 z mnożnikiem 20 zł. Po tym terminie w notowaniach pozostaną wyłącznie kontrakty z wyższym mnożnikiem. Ta zmiana obniża koszty transakcji, a wraz z wprowadzeniem zarówno nowych indeksów WIG30 i WIG50, jak i opcji akcyjnych, ma przyspieszyć rozwój rynku instrumentów pochodnych.
– Obrót na tych kontraktach powoli zaczyna rosnąć. Myślę, że przyjdzie czas, kiedy inwestorzy zauważą i docenią zalety nowych kontraktów. Najważniejsza jest istotna obniżka kosztów zawierania transakcji na nowym instrumencie, które spadły o połowę. To sprawia, że zawieranie transakcji staje się bardziej rentowne – mówi agencji informacyjnej Newseria Biznes Krzysztof Mejszutowicz, dyrektor Dział Rynku Terminowego GPW.

Kursy kontraktów terminowych, np. na indeks WIG20, są podawane w punktach, a ich cena to iloczyn kursu i mnożnika. Przykładowo, jeżeli mnożnik wynosi 10 zł, a kurs kontraktu na WIG20 2 000 pkt, to cena rynkowa wynosi 20 000 zł. Zmiana kursu kontraktu o 1 pkt oznacza zysk lub stratę wysokości 10 zł. Zakładając, że prowizja wynosi 6 zł za otwarcie i 6 zł za zamknięcie pozycji, ta inwestycja netto przynosi 2 zł straty. W przypadku kontraktów z mnożnikiem 20 zł, jednopunktowa zmiana kursu pozwala pokryć koszty, a nawet może przynieść niewielki zysk. Zakładając tę samą prowizję, inwestor zarobi 8 zł.

– Przede wszystkim te kontrakty docenią inwestorzy, którzy są bardzo aktywni na rynku i zawierają transakcje, wykorzystując najmniejsze zmiany kursów kontraktów terminowych. To także inwestorzy, którzy niejednokrotnie inwestują w horyzoncie jednodniowym i są tzw. daytraderami. Dla nich ta zmiana będzie naprawdę bardzo korzystna, ale zyskają na niej również inwestorzy instytucjonalni, animatorzy rynku (ang. market maker), wszyscy uczestnicy rynku – wyjaśnia Mejszutowicz.

Do 2011 r. rynek derywatów rozwijał się dynamicznie, czemu sprzyjała wysoka zmienność instrumentów bazowych. Po uporządkowaniu sytuacji w strefie euro – zwłaszcza w sektorze finansowym – zmienność zaczęła spadać, co odbiło się także na polskim rynku kapitałowym. W 2012 r. wolumen obrotów kontraktami na GPW wyniósł 10,59 mln kontraktów, najmniej do 2007 r., podczas gdy w 2011 r. było to ponad 14,6 mln kontraktów. W ubiegłym roku było widoczne ożywienie, choć wolumen obrotu na kontraktach nie przekroczył 12 mln kontraktów – wynika z danych GPW.

– Jest na rynku bardzo niska zmienność cen, co bardzo utrudnia inwestowanie i zarabianie na tym rynku. Nowe kontrakty mają to zmienić. Między innymi dlatego wprowadziliśmy kontrakty z mnożnikiem 20 zł, żeby zaradzić sytuacji trudnego inwestowania w czasach stagnacji – mówi dyrektor Dział Rynku Terminowego GPW.

Rynek instrumentów pochodnych staje się coraz ważniejszy w strategii rozwoju całego rynku kapitałowego w Polsce. Powodem jest przede wszystkim marginalizacja OFE, które zapewniały dopływ kapitału, a także praktycznie wstrzymany proces prywatyzacji. Kolejnym impulsem do dalszego rozwoju rynku derywatów ma być zmiana indeksów giełdowych, która zostanie przeprowadzona pod koniec roku.

– Pamiętajmy, że indeks WIG20 i mWIG40, które są bazą dla instrumentów pochodnych, zostaną zastąpione indeksami WIG30 i WIG50. Dlatego musimy dokonać wymiany instrumentów bazowych. Rozpocznie się w grudniu tego roku i potrwa kilka miesięcy. Przez ten czas inwestorzy będą mieć dostępne kontrakty na stare i nowe indeksy po to, żeby w tym okresie mogli przenieść swoje inwestycje. Myślę, że ta zmiana, jak również zmiana mnożnika, spowodują, że rynek derywatów bardzo mocno urośnie – przewiduje Krzysztof Mejszutowicz.

Potencjał tego rynku tkwi także w opcjach. Jak dotąd inwestorzy mogą inwestować jedynie w opcje indeksowe na WIG20. Obok opcji na nowy indeks WIG30, giełda chce w tym roku wprowadzić do handlu opcje na akcje pojedynczych spółek.

– Od obecnych opcji będą się one różniły charakterystyką, ponieważ będą rozliczane poprzez dostawę akcji, które są instrumentem bazowym. Będzie można takiej dostawy zażądać w każdej chwili. Opcje będą miały ,,amerykański styl wykonania”. Chcemy również dokonać pewnej poprawy charakterystyki opcji na WIG20, żeby było ich notowanych trochę więcej i aby te instrumenty były wygaszane w każdym miesiącu. To jest coś, na co wielu inwestorów od długiego czasu czeka – uważa Mejszutowicz.

GPW nie zdecydowała jeszcze, które spółki znajdą się w gronie dostępnych na rynku opcji. Prawdopodobny jest start nowego rynku z udziałem niewielkiej liczby największych i najbardziej płynnych spółek, do którego sukcesywnie dołączałyby kolejne.

– Myślimy o pięciu najpłynniejszych spółkach. Być może na początku skoncentrujemy obrót na dwóch, trzech spółkach. Postaramy się o zainteresowanie inwestorów tą grupą, a w dalszej kolejności będziemy wprowadzać opcje na akcje kolejnych spółek, tak jak stało się z kontraktami na akcje – mówi dyrektor.

Newseria.pl