Bank centralny Szwajcarii może nie zdecydować się już na osłabiający franka skup walut. Natomiast zadłużeni w tej walucie Polacy mogą liczyć na kolejną obniżkę stóp.
Największym sojusznikiem polskich frankowiczów jest szwajcarski przemysł. Po spektakularnym umocnieniu franka jego eksportowa rentowność gwałtownie spadła. Producenci muszą albo obniżać ceny sprzedawanych za granicę towarów albo godzić się z niższymi zyskami. Przed 15 stycznia bowiem każde zarobione w krajach Unii euro, szwajcarskie firmy wymieniały na 1,2 franka. Dziś dostają za nie ok. 99 rappenów lub centymów, jak zwie się odpowiednik polskich groszy w różnych częściach tego kraju.
– Na razie Szwajcarii Bank Narodowy próbuje nie dotykać rynku, czekając na to, aż ustali się jakiś kurs euro w stosunku do franka – mówi agencji informacyjnej Newseria Inwestor Rafał Benecki, główny ekonomista ING Bank Śląski. – Wydaje mi się, że ruch jest po stronie ujemnych stóp. Interwencje na większą skalę są w tej chwili mało realne, dlatego że szwajcarski bank centralny skupił już około ponad 500 mld franków w postaci rezerw walutowych.
Europejski Bank Centralny podjął decyzję, że na skup rządowych obligacji państw strefy wyda od marca 2015 do końca września 2016 roku 1 bilion euro, niemal dwa razy więcej niż oczekiwał rynek. Jego cel taktyczny to zahamowanie deflacji i podniesienie cen o 2 proc. Strategiczny zaś to rozruszanie europejskiej gospodarki dzięki taniemu euro. Dla Szwajcarów jednak ta polityka oznacza, że walutowi inwestorzy będą chcieli zamieniać euro na franka. Tymczasem szwajcarskie rezerwy walutowe sięgają już około 85 proc. tamtejszego PKB.
– Dalsze zwiększanie rezerw w momencie, kiedy jest obawa o umacnianie się franka, powodowałoby generowanie strat przez szwajcarski bank centralny – zwraca uwagę Rafał Benecki. – To jest inny bank niż większość banków na świecie, który jest najzwyczajniej w świecie notowany na giełdzie. Ten bank będzie zatem bardzo ostrożny w zwiększaniu swoich rezerw.
Zatrzymać wzrost szwajcarskich rezerw można zaś albo jeszcze podnosząc wartość franka, co już chyba nikomu nie odpowiada, albo obniżając stopy procentowe frankowych inwestycji. Dlatego w Szwajcarii obowiązują dziś ujemne stopy procentowe. Bank centralny tego kraju obniżył je do poziomu minus 0,75 proc., a styczniowa obniżka była drugą w ciągu kilku tygodni. To jednak na razie nie wystarczyło, by franka osłabić, szczególnie wobec polityki prowadzonej przez EBC. Dlatego analitycy oczekują kolejnych tego typu decyzji.
– Możliwe są jakieś ruchy po stronie ujemnych stóp procentowych, tak by zniechęcić potencjalnych inwestorów, którzy przenoszą swoje pieniądze do strefy euro, aby to czynili – ocenia główny ekonomista ING Bank Śląski.
Newseria.pl
– Na razie Szwajcarii Bank Narodowy próbuje nie dotykać rynku, czekając na to, aż ustali się jakiś kurs euro w stosunku do franka – mówi agencji informacyjnej Newseria Inwestor Rafał Benecki, główny ekonomista ING Bank Śląski. – Wydaje mi się, że ruch jest po stronie ujemnych stóp. Interwencje na większą skalę są w tej chwili mało realne, dlatego że szwajcarski bank centralny skupił już około ponad 500 mld franków w postaci rezerw walutowych.
Europejski Bank Centralny podjął decyzję, że na skup rządowych obligacji państw strefy wyda od marca 2015 do końca września 2016 roku 1 bilion euro, niemal dwa razy więcej niż oczekiwał rynek. Jego cel taktyczny to zahamowanie deflacji i podniesienie cen o 2 proc. Strategiczny zaś to rozruszanie europejskiej gospodarki dzięki taniemu euro. Dla Szwajcarów jednak ta polityka oznacza, że walutowi inwestorzy będą chcieli zamieniać euro na franka. Tymczasem szwajcarskie rezerwy walutowe sięgają już około 85 proc. tamtejszego PKB.
– Dalsze zwiększanie rezerw w momencie, kiedy jest obawa o umacnianie się franka, powodowałoby generowanie strat przez szwajcarski bank centralny – zwraca uwagę Rafał Benecki. – To jest inny bank niż większość banków na świecie, który jest najzwyczajniej w świecie notowany na giełdzie. Ten bank będzie zatem bardzo ostrożny w zwiększaniu swoich rezerw.
Zatrzymać wzrost szwajcarskich rezerw można zaś albo jeszcze podnosząc wartość franka, co już chyba nikomu nie odpowiada, albo obniżając stopy procentowe frankowych inwestycji. Dlatego w Szwajcarii obowiązują dziś ujemne stopy procentowe. Bank centralny tego kraju obniżył je do poziomu minus 0,75 proc., a styczniowa obniżka była drugą w ciągu kilku tygodni. To jednak na razie nie wystarczyło, by franka osłabić, szczególnie wobec polityki prowadzonej przez EBC. Dlatego analitycy oczekują kolejnych tego typu decyzji.
– Możliwe są jakieś ruchy po stronie ujemnych stóp procentowych, tak by zniechęcić potencjalnych inwestorów, którzy przenoszą swoje pieniądze do strefy euro, aby to czynili – ocenia główny ekonomista ING Bank Śląski.
Newseria.pl