Przesunięcie tego dnia wstecz to pozytywna tendencja, "jednak fakt ten nie może nam przesłonić tego, że nadal operujemy terminami w okolicach połowy roku. Z tego jest taki wniosek, że połowę roku, w ujęciu symbolicznym, pracujemy na podatki" - powiedział Ireneusz Jabłoński z Centrum im. A. Smitha.
Według wyliczeń Centrum, największym składnikiem płaconych podatków w Polsce jest opodatkowanie pracy, przedsiębiorczości i świadczeń społecznych - wynoszą one 41,7 proc. dochodów publicznych.
"Naszą propozycją jest taka zmiana systemu podatkowego, aby przestał on być represyjny, a stał się systemem poboru danin publicznych na dobra wspólne" - powiedział Jabłoński.
System powinien być tak skonstruowany, "aby podatki bezpośrednie (czyli przede wszystkim CIT i PIT) zostały zlikwidowane jako najmniej efektywne i najbardziej niesprawiedliwe". Jabłoński zaproponował zastąpienie ich podatkami, "które są łatwe w poborze i które są pobierane wtedy, kiedy konsumujemy dobra nabyte lub wydajemy zarobione przez nas pieniądze".
Jego zdaniem, w perspektywie kilku lat, w takim systemie, dzień wolności podatkowej będzie wypadał coraz wcześniej.
Jak zauważył Robert Gwiazdowski, system podatkowy wymaga całościowej reformy, a nie poprawek dotyczących jego poszczególnych elementów. "Powinniśmy zmierzyć się z całością problemów podatkowych a nie wybiórczo dokonywać jakichś zmian czy to w CIT, czy to w PIT, czy to w VAT" - powiedział Gwiazdowski.
Centrum im. A. Smitha ogłasza dzień wolności podatkowej od 1994 roku. Najwcześniej, bo 16 czerwca, wypadł on w latach 1999 i 2000, a najpóźniej - w roku 1997 i 2003 - 28 czerwca.
em, pap