Mniej dla fiskusa

Dodano:   /  Zmieniono: 
Na 24 czerwca, cztery dni wcześniej niż w ubiegłym roku, przypadł dzień wolności podatkowej. Pamiętajmy jednak, że prawie pół roku pracujemy dla fiskusa - podkreśla Centrum im. Adama Smitha.
Dzień wolności podatkowej to dzień, w którym - według wyliczeń Centrum - Polacy przestają pracować dla fiskusa, a zaczynają pracować dla siebie.

Przesunięcie tego dnia wstecz to pozytywna tendencja, "jednak fakt ten nie może nam przesłonić tego, że nadal operujemy terminami w okolicach połowy roku. Z tego jest taki wniosek, że  połowę roku, w ujęciu symbolicznym, pracujemy na podatki" -  powiedział Ireneusz Jabłoński z Centrum im. A. Smitha.

Według wyliczeń Centrum, największym składnikiem płaconych podatków w Polsce jest opodatkowanie pracy, przedsiębiorczości i  świadczeń społecznych - wynoszą one 41,7 proc. dochodów publicznych.

"Naszą propozycją jest taka zmiana systemu podatkowego, aby  przestał on być represyjny, a stał się systemem poboru danin publicznych na dobra wspólne" - powiedział Jabłoński.

System powinien być tak skonstruowany, "aby podatki bezpośrednie (czyli przede wszystkim CIT i PIT) zostały zlikwidowane jako najmniej efektywne i najbardziej niesprawiedliwe". Jabłoński zaproponował zastąpienie ich podatkami, "które są łatwe w poborze i które są pobierane wtedy, kiedy konsumujemy dobra nabyte lub  wydajemy zarobione przez nas pieniądze".

Jego zdaniem, w perspektywie kilku lat, w takim systemie, dzień wolności podatkowej będzie wypadał coraz wcześniej.

Jak zauważył Robert Gwiazdowski, system podatkowy wymaga całościowej reformy, a nie poprawek dotyczących jego poszczególnych elementów. "Powinniśmy zmierzyć się z całością problemów podatkowych a nie wybiórczo dokonywać jakichś zmian czy  to w CIT, czy to w PIT, czy to w VAT" - powiedział Gwiazdowski.

Centrum im. A. Smitha ogłasza dzień wolności podatkowej od 1994 roku. Najwcześniej, bo 16 czerwca, wypadł on w latach 1999 i 2000, a najpóźniej - w roku 1997 i 2003 - 28 czerwca.

em, pap