Polacy nie chcą, by polski rząd ustępował w sprawie Turowa. Z badania United Surveys przeprowadzonego na zlecenie „Dziennika Gazety Prawnej” i RMF FM wynika, że 47 proc. jest przeciw podporządkowaniu się zaleceniom TSUE, który wydał postanowienie o wstrzymaniu pracy kopalni do czasu wydania ostatecznego wyroku. 38,8 proc. uważa, że powinniśmy się zastosować do postanowienia.
W Pradze trwają rozmowy, które nabierają intensywności. Spotkanie negocjatorów odbyło się w zeszły piątek, na ten tydzień zaplanowano dwa. Informator „DGP” zapewnił, że nie jest prawdą, że Polska nie chce poddać się jurysdykcji TSUE. Zapewnia, że Polska naciska na to, by podstawą dalszych działań było porozumienie, które zostało zawarte w maju w kraju libereckim. Podpisali się pod nim m.in. czeski wiceminister środowiska Vladislav Smrž oraz wiceminister aktywów państwowych Artur Soboń. W umowie zaproponowano m.in. wypłatę Czechom do 45 mln euro. Polska stanowczo nie zgadza się natomiast z sankcjami, które wynoszą 500 tys. euro za każdy dzień zwłoki w wykonaniu postanowienia TSUE.
Niepewność przed wyborami w Czechach
Rozmówca przyznał, że na niekorzyść Polski działa czas. Za kilka dni Czesi pójdą do urn i wybiorą nowy parlament.
‒ Nie chcemy czekać kilku dni, bo po wyborach nie będzie z kim gadać przez kilka miesięcy, gdy będą zajęci formowaniem rządu. Rozumiemy, że Czesi nie chcą zawierać umowy przed wyborami, ale z drugiej strony boją się odejścia od stołu ‒ twierdzi źródło. ‒ Albo wszystko się wydarzy jutro i do końca tygodnia zawieramy umowę, albo poddajemy się jurysdykcji TSUE.
Nie da się wyłączyć kopalni i to nie jest kwestia woli lub jej braku
Minister środowiska i klimatu Michał Kurtyka powiedział przed kilkoma dniami, że wyłączenie kopali i elektrowni Turów jest niemożliwe.
– To zostało bardzo jasno wskazane w polskiej odpowiedzi do sędzi TSUE. Kopalnia i elektrownia w Turowie to nie tylko źródło energii dla milionów polskich gospodarstw domowych, przedszkoli, żłobków, szkół i zakładów pracy, ale to też bezpośrednie źródło ciepła dla mieszkańców Zgorzelca i Bogatyni. To również woda pitna dla mieszkańców Bogatyni – powiedział.
Polska utrzymuje pełną gotowość do prowadzenia negocjacji. Jak zaznacza szef resorty środowiska, nasi negocjatorzy mogą rozmawiać bez przerwy, aż do osiągnięcia porozumienia.
– Jesteśmy gotowi rozmawiać w tej sprawie i negocjować polubowne rozwiązanie sprawy 24 godziny na dobę, siedem dni w tygodniu. Uważamy, że sprawa jest absolutnie kluczowa dla społeczności lokalnej. To kwestia tysięcy miejsc pracy i bezpieczeństwa energetycznego Polski. Im bardziej wchodzimy w jesień i zbliżamy się do zimy, to zaczyna to być także kwestia egzystencjalna – powiedział Michał Kurtyka.
Czytaj też:
Dotychczasowe argumenty w sprawie Turowa nie przyniosły efektów. Rząd może zmienić taktykę